Premiera filmu dokumentalnego Tomasza Sekielskiego sprawiła, że mocno uaktywnił się Robert Biedroń. Nic dziwnego, bowiem tematyka jest wymarzona dla lidera Wiosny, słynącego z antyklerykalizmu. Chce on powoływać komisję badającą pedofilię w kościele. Ale zaraz, zaraz - czy zapomniał już co działo się w Słupsku?
Lider partii Wiosna - Robert Biedroń - znany jest ze swojego antyklerykalizmu. W kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego również nie brakuje z jego strony odniesień do Kościoła Katolickiego. W tej sprawie zabrał głos po raz kolejny - tym razem chce powołania specjalnej komisji.
"Będziemy żądali powołania parlamentarnej komisji do spraw zadośćuczynienia ofiarom kościoła katolickiego. Komisji, która ma zbadać wszystkie przypadki naruszenia prawa w stosunku do dzieci i młodzieży, ze szczególnym uwzględnieniem pedofilii. Komisji, która będzie służyła temu, by przygotować raport szczegółowy na ten temat"
- powiedział Biedroń na wczorajszej konferencji prasowej w Opolu.
Zapomniał jednak, że w czasie, gdy rządził Słupskiem, właśnie w tym mieście doszło... do skandalu seksualnego na dużą skalę. I w grę wchodziły tam też osoby małoletnie...
Sprawa dotyczyła instruktora miejskiej instytucji kultury. W kwietniu prokuratura Okręgowa w Słupsku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Pawłowi K. Mężczyzna, będąc instruktorem tańca w miejskiej instytucji kultury w Słupsku, miał popełnić dziewięć przestępstw, w tym pięć o charakterze seksualnym na szkodę czterech małoletnich kursantek.
Co ciekawe, wygarnął mu to... poseł PO Sławomir Neumann.
"Robert naprawdę? Ciągle szukasz zaczepki? Nawet w takiej kwestii chcesz dzielić? Może przypomnisz co sam zrobiłeś z aferą pedofilską w Słupsku Ośrodku Kultury?"
- pytał na Twitterze. Odpowiedź nie nadeszła. Ciekawe, dlaczego...