10 lipca wieczorem doszło do ataku na polskiego żołnierza strzegącego granicy Polski z Białorusią.
Jak mówił rzecznik Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie, na odcinku granicy w okolicy Michałowa grupa migrantów zaatakowała polskich żołnierzy rzucając w nich kamieniami; dwóch migrantów przekroczyło nielegalnie granicę.
Jeden z nich, jak relacjonował mjr Łukaszewski, zaatakował żołnierza, którego „życie i zdrowie było zagrożone”.
- Agresywny migrant został zatrzymany przez Straż Graniczną, a żołnierzowi natychmiast udzielono pomocy medycznej i przetransportowano do szpitala - powiedział rzecznik WZZ Podlasie. Dodał, że zaatakowany żołnierz „bronił się wszystkimi możliwymi sposobami”.
Mjr Łukaszewski powiedział, że stan żołnierza jest stabilny, ale ze względu na silną opuchliznę oka i związane z tym problemy z widzeniem nie może on obecnie pełnić służby. Zgłoszenie ws. ataku na żołnierza przyjęła Żandarmeria Wojskowa, która obecnie prowadzi „dalsze postępowanie” w tej sprawie.
Wcześniej portal rmf24.pl poinformował, że wobec atakującego Afgańczyka użyto broni gładkolufowej. Nielegalny imigrant został skierowany po pobycie w szpitalu do ośrodka dla cudzoziemców.
W sprawie żołnierza Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ wszczęła śledztwo mające ustalić, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień (art. 231 Kodeksu karnego).
Do sprawy we wpisie na X odniósł się wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Żołnierze strzegący wschodniej granicy robią wszystko, codziennie narażając życie i zdrowie, by chronić Polskę przed nielegalnymi migrantami. Tak też było 10 lipca niedaleko Michałowa. Pod gradem kamieni i agresji obrońcy granic zrobili wszystko, by zatrzymać najeźdźców. Zrobili to skutecznie”
- napisał.