Zbyt radykalne bronienie wschodniej granicy w czasie hybrydowego ataku Łukaszenki, za mała pomoc uchodźcom ukraińskim i dyskryminowanie osób LGBT - to zarzuty Komisji Europejskiej stawiane Polsce w raporcie o praworządności. Dokument ma być podstawą do wypłacenia Rzeczypospolitej unijnych środków. Tu nie chodzi o praworządność, a o ustanowienie w Polsce władzy totalnie przychylnej eurokratom - ocenił Zbigniew Ziobro.
"Przecież usłyszeliśmy już z ust pani Jourovej, wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej, ale też i pani von der Leyen, że ustawa w wersji pana prezydenta też ich nie satysfakcjonuje, ustawa, którą przecież uzgadniali wspólnie z prezydentem i premierem i, że środków nie zamierzają wypłacać" - mówił minister sprawiedliwości.
Jego zdaniem w sporze nie chodzi o praworządność, a o władzę i "wywrócenie władzy, która ma mandat demokratyczny w Polsce".
"Chodzi o to, żeby szeroko otworzyć wrota dla Tuska i jego ekipy, bo oni gwarantują KE politykę ustępstw w każdym wymiarze"
- stwierdził Ziobro.
"Tutaj chodzi o wielkie interesy, a Polska i ten rząd (...) czyni problemy Unii Europejskiej, nie idzie na takie ustępstwa i w takim tempie jakby sobie tego eurokraci i urzędasy brukselscy życzyli, dlatego oni życzą sobie w Warszawie powrotu do rządów Tuska. O to idzie gra, to jest prawdziwa stawka" - ocenił lider Solidarnej Polski.
"Raport o praworządności miał być narzędziem, w którym Komisja Europejska wskazuje na różne braki, czy wątpliwości w zakresie praworządności"
- przypomniał wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Jego zdaniem dokument pokazuje, że europejskiej instytucji chodzi jedynie o ingerowanie w kolejne sprawy wewnętrzne Polski.
Kaleta wskazał na hipokryzję KE, która kwestionuje działanie polskiego rządu, jednocześnie w innych krajach nie zwracając na nie uwagi. Zwrócił również uwagę na to, że Komisja "ma czelność" stawiać Polsce zarzuty "zbyt radykalnego" bronienia polskiej i europejskiej granicy w czasie ataku hybrydowego.
W "raporcie o praworządności" ma również być poruszony temat rzekomej niewystarczającej pomocy ukraińskim uchodźcom. Kaleta przypomniał, że jesteśmy krajem, który znajduje się w czołówce wspierających atakowany kraj, a pomoc niesiemy bez pomocy w ramach środków Unii Europejskiej.
Dodatkowo zdaniem KE, na polskich ulicach mają być bici dziennikarze, a osoby LGBT są dyskryminowane i nie otrzymują wystarczających środków.
"Pan komisarz [Didier] Reynders komentując dziś treść raportu wprost wskazał, że ten raport będzie podstawą do wyciągania konsekwencji finansowych wobec państw członkowskich. Czyli będzie prawdopodobnie stosowany szantaż finansowy"
- zauważył Kaleta.
Nowe żądania KE w zakresie ustroju naszego państwa to wierzchołek góry lodowej. KE w raporcie o praworządności wyraża wątpliwości w zakresie:
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) July 13, 2022
➡️działań w związku z obroną polsko-białoruskiej granicy
➡️niewystarczającą pomoc uchodźcom z Ukrainy
➡️dyskryminacji środowisk LGBT pic.twitter.com/BmeUqteFcs
Komisja Europejska w raporcie o praworządności twierdzi, że dziennikarze w Polsce są szykanowani, atakowani fizycznie i werbalnie, w tym podczas relacjonowania protestów. Zarzutem KE jest również to, że GW dostaje pozwy w razie publikowania nieprawdziwych informacji. pic.twitter.com/CgBbWyANpt
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) July 13, 2022