Minister Antoni Macierewicz zapowiedział, że podkomisja zajmująca się badaniem katastrofy smoleńskiej, wkrótce przedstawi wyniki swoich prac.
- Przez dziesiątki lat obecność wojsk amerykańskich, wojsk NATO na terenie zachodniej Europy była traktowana przez tamte narody i cały świat jako gwarancja bezpieczeństwa przed agresją sowiecką. Więc dzisiaj Polacy słusznie uważają, że taka obecność jest istotnym wzmocnieniem siły naszej armii i naszego bezpieczeństwa - tłumaczył.
I jeszcze jedna uwaga. Być może wysoka akceptacja wojsk sojuszniczych związaną jest także z tym, że bardzo długo, przez osiem lat rząd Donalda Tuska mówił, że obecność tych wojsk w Polsce jest nierealna i że co najwyżej będą one w Polsce mogły prowadzić manewry, ale nigdy nie będą stacjonowały na stałe. Okazało się, że jest inaczej, że ten pesymizm i defetyzm, ta wszechogarniająca niemożność to po prostu zasłona dymna dla faktycznej niechęci przeciwstawienia się Moskwie. Więc ludzie odetchnęli, że wreszcie ktoś zabrał się za działania na rzecz bezpieczeństwa kraju.
Trzeba podkreślić, że nie jest prawdą, że wojska NATO-wskie i amerykańskie są usytuowane na zachodzie kraju. Znaczące, siły są umiejscowione zarówno w centrum, jak i na wschodzie Polski. Wojska NATO-wskie będą usytuowane począwszy do 1 kwietnia br. Co do trasy przejazdu, wszyscy się o tym przekonają, bo będą się one zatrzymywały i spotykały z mieszkańcami. Chcemy, żeby ten element wzajemnej relacji między wojskami NATO-wskimi a społeczeństwem był jak najbardziej widoczny i jak najgłębszy. Amerykanie w sposób otwarty do tego podchodzą, wielu żołnierzy amerykańskich już stacjonujących w Polsce uczestniczyło w biegu w Dniu Żołnierzy Niezłomnych.
- Chętnie bym państwu dzisiaj przedstawił ten materiał, ale nie jestem Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Pozwólcie, że zrobi to komisja w czasie, który uzna za właściwy, a nie jest on odległy, proszę się nie martwić. Na pewno będzie specjalne spotkanie z mediami, na którym te materiały zostaną przedstawione. Znam te prace i dlatego mówię o odpowiedzialności rosyjskiej.
Analizy i dowody, o których mówimy, to uzupełnienie, rozszerzenie i pogłębienie materiału dowodowego, który już w ciągu tych ubiegłych sześciu lat był zbierany zarówno przez naukowców z konferencji smoleńskich, jak i przez ekspertów zespołu parlamentarnego, przez badaczy, którzy zajmowali się tą kwestą za granicą. Trzeba też pamiętać o wielu danych ukrywanych przez poprzednią Komisję zajmującą się tragedią smoleńską. Duży wkład jest pana prof. Franka Taylora i jego grupy, która jak wiadomo, stanowi zespół ekspertów przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Więc jest to wynik analiz i prac szerokiego gremium oraz eksperymentów, jakie zostały dokonane. Przeprowadzone eksperymenty nie miały charakteru jaki próbowano przypisać komisji, gdy konfabulując próbowano jej prace ośmieszyć. Za takimi działaniami stoi strach i słabość ludzi odpowiedzialnych za kłamstwo smoleńskie.
- Dotyczą tragedii smoleńskiej i odpowiedzialności za tragedię smoleńską, ale dotyczą także odpowiedzialności za sfałszowanie postępowania po tragedii smoleńskiej, za świadome zaniechanie dojścia do prawdy w sytuacji, w której materiał dowodowy, wskazujący na odpowiedzialność rosyjską, był tym, którzy podejmowali decyzje, znany.
To nie są tylko nowe dowody. To w większości jest podsumowanie materiału, który był znany, lecz który nie był eksponowany, bądź był ukrywany, bądź minimalizowany, ale oczywiście są też istotne elementy zupełnie nowe - tłumaczył szef MON.