Słowa Johna McCaina, że nadszedł czas "testowania" administracji USA, i że Polska może być jednym z krajów poddawanych "pewnej presji" były wezwaniem Zachodu do spójności i mówienia jednym głosem w obliczu ewentualnych prowokacji ze strony Kremla - uważa Marek Magierowski.
Prezydent Andrzej Duda w piątek podczas 53. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wziął udział w panelu dotyczącym przyszłości Zachodu.
W debacie uczestniczyli także m.in. senator USA John McCain i prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
McCain mówił m.in., że
nadszedł czas testowania administracji USA. "Czy to będzie Morze Południowochińskie, Bliski Wschód, Ukraina - to jest czas, by pokazać solidarność" – mówił.
"Myślę, że jednym z krajów, który zostanie poddany pewnej presji, jest pański" – powiedział, zwracając się do prezydenta Dudy.
Magierowski - dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta - pytany dziś w radiowej Jedynce, czy znamy szczegóły tej presji, o której mówił amerykański polityk, odparł, że ma nadzieję, iż jej nie poznamy, bo do takiej sytuacji nie dojdzie.
"John McCain jest niezwykle doświadczonym politykiem, starym lisem, który doskonale zna się na polityce zagranicznej i przestrzega przed tym właśnie, że Zachód w obliczu takiej, a nie innej polityki - nie tylko retoryki bardzo ostrej - ale polityki realnej, fizycznej, którą widzimy na własne oczy - aby Zachód zachował spójność i mówił jednym głosem właśnie w obliczu potencjalnych, ewentualnych prowokacji ze strony Kremla"
- powiedział dyrektor prezydenckiego biura prasowego.
Jak zauważył Magierowski, za każdym razem, gdy po zmianie prezydenta USA dochodzi do zmiany administracji w Stanach Zjednoczonych,
"Rosja - a poprzednio Związek Sowiecki - w ten sposób właśnie testowały spójność i solidarność szeroko rozumianego Zachodu. Było to widać w czasie zimnej wojny. Dzisiaj - jak twierdzi wielu publicystów - mamy do czynienia z kolejną zimną wojną, o różnym natężeniu, w różnych okresach" - mówił.
Jak dodał, obserwatorzy spodziewali się, że po wyborze Donalda Trumpa może dojść do kolejnego resetu w stosunkach USA-Rosja - tak jak stało się to po objęciu władzy przez Baracka Obamę.
"Ale w ostatnich tygodniach wychodziły - mówiąc oględnie - sprzeczne sygnały co do relacji Waszyngtonu z Moskwą. Bez wątpienia te sprzeczne sygnały wprowadzają w pewną konfuzję prezydenta Władimira Putina i jego najbliższych doradców" - podkreślił, zadając pytanie, jaka będzie długofalowa reakcja Rosji na wezwanie, by zwróciła Krym Ukrainie czy przestrzegała prawa międzynarodowego.
Magierowski mówił, że
Amerykanie wysłali do Monachium bardzo silną delegację, na czele której dziś stanie wiceprezydent Mike Pence. Są też sekretarz obrony James Mattis i sekretarz stanu Rex Tillerson.
"Więc ta delegacja jest rzeczywiście bardzo poważna, co świadczy o tym, że Amerykanie, mimo zmian w ich administracji, zdają sobie sprawę z tego, że warto przyjeżdżać na takie forum jak to, ponieważ spotykają się tutaj ludzie, którzy naprawdę rozmawiają poważnie na poważne tematy i znają się na Rosji" - powiedział.
"Myślę, że rozmowa o Rosji - szczególnie w tym roku - była priorytetowa. Rosji, która nie tylko podgrzewa atmosferę na wschód od naszych granic, nadal ingerując w wewnętrzne sprawy Ukrainy, ale też Rosji, która interweniuje w Syrii, Rosji, która próbowała wpłynąć - jak twierdzą niektórzy amerykańscy obserwatorzy i przedstawiciele tamtejszych służb - na wybory w USA i Rosji, która najwyraźniej - o czym świadczą ostatnie doniesienia medialne - próbuje także wpłynąć na wybory prezydenckie we Francji"
- ocenił.
Źródło: niezalezna.pl,PAP
#Polska
#John McCain
#Andrzej Duda
#Marek Magierowski
wg