Wszystko zaczęło się od słów Roberta Biedronia, który w trakcie wywiadu dla wp.pl odniósł się do programu 500+.
Całą sprawę postanowił wyjaśnić słupski radny PiS Wojciech Lewenstam. Złożył on interpelację, w której domagał się wyjaśnień w sprawie informacji przekazanych w wywiadzie dla wp.pl.- A popierasz te "dobre zmiany"? - pytała Biedronia w wywiadzie Ewa Koszowska
- Jeśli chodzi o 500+, to nie jest kwestia tego czy popieram, czy nie. Uważam, że 500+ tak, wypaczenia nie. - odparł prezydent Słupska.
- W twoim mieście kobiety z powodu 500+ rezygnują z pracy? - dopytywała dziennikarka.
- Tak, także u mnie w Ratuszu. Rezygnują przede wszystkim kobiety, które mało zarabiały. One dzisiaj, jeżeli mają trójkę czy więcej dzieci, obliczają to sobie i im się po prostu nie opłaca pracować. To doprowadza do tego, że te kobiety wypadają z rynku pracy i ciężko im będzie pewnie wrócić. Rozumiem ich powody, bo mają dzisiaj pieniądze bez pracy. Ale skutki społeczne tej sytuacji będą bardzo trudne do zmiany – tłumaczył Biedroń.Reklama
Po długim oczekiwaniu na odpowiedź, polityk uzyskał ostatecznie zaskakujący komunikat, zaprzeczający deklaracjom Biedronia. Sekretarz miasta Słupska Iwona Wójcik odpowiadając na interpelację stwierdziła, że ze względu na wprowadzenie programu 500+ w Urzędzie Miejskim w Słupsku nie stwierdzono rezygnacji z pracy”.„Czy ma Pan problem w związku z programem 500+ i rezygnacjami z pracy? Chciałbym odpowiedź na piśmie, jaka jest skala tego problemu i których wydziałów to dotyczy” - pytał w interpelacji radny.
„W odpowiedzi na Pana interpelację (wniosek, zapytanie) złożoną podczas sesji Rady Miejskiej w Słupsku w dniu 30 listopada 2016 roku informuję, iż ze względu na wprowadzenie Programu „500+” w Urzędzie Miejskim w Słupsku nie stwierdzono rezygnacji z pracy. Prezydent Miasta mówiąc o problemie dot. rezygnacji z pracy w związku z powyższym Programem, poruszył zjawisko mające miejsce na lokalnym i krajowym rynku pracy.” - czytamy w odpowiedzi na interpelację.