106 lat temu urodził się Zygmunt Szendzielarz, Żołnierz Niezłomny – bohater walczący z wielkim imperium zła o niepodległą Polskę.
Wraz niewielką grupą ludzi założył nową bazę w okolicach Białegostoku i odbudował brygadę. Jej zadaniem miało być likwidowanie funkcjonariuszy NKWD i UBP oraz żołnierzy Armii Czerwonej, WP i KBW. Podkomendni „Łupaszki” stoczyli wiele potyczek z żołnierzami LWP. Propaganda komunistyczna przedstawiała oddział jako krwawych i bezwzględnych morderców niewinnej ludności.Niech mnie historia osądzi, ale nie chcę, żeby kiedykolwiek nasi żołnierze byli wieszani na murach i bramach Wilna.
Oddział „Łupaszki” walczył do 1947 roku, kiedy to dowódca zwolnił część swoich ludzi i postanowił zawiesić działalność zbrojną. Rok później UB w ramach „Akcji X” aresztował niemal wszystkich członków Wileńskiego Okręgu AK, w tym także Szendzielarza. Przewieziony do Warszawy, został osadzony w areszcie mokotowskim. Urząd Bezpieczeństwa zorganizował proces pokazowy, który rozpoczął się 23 października 1950 roku w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie. W ławie oskarżonych oprócz „Łupaszki” zasiedli: podpułkownik Antoni Olechnowicz „Pohorecki”, kapitan Henryk Borowski „Trzmiel”, podporucznik Lucjan Minkiewicz „Wiktor”, Lidia Lwow „Lala” i sanitariuszka Wanda Minkiewicz „Danka”. Wszyscy mężczyźni zostali skazani 2 listopada 1950 r. przez sędziego Mieczysława Widaja na wielokrotną karę śmierci. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 roku w więzieniu na Mokotowie. Ciało zostało pochowane w tajemnicy, w bezimiennym dole, na warszawskich Powązkach.Nie jesteśmy żadną „bandą”, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich (…). My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród, a ludzi takich mamy, którzy i słowa głośno nie mogą powiedzieć, bo UB wraz z kliką oficerów sowieckich czuwa. Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich, mordują najlepszych Polaków Domagających się wolności i sprawiedliwości.
– mówił prof. Szwagrzyk.To był dół pod asfaltową alejką. Major leżał najwyżej. Wrzucono go jako ostatniego twarzą do ziemi