Zachód musi jak najszybciej przejść do zdecydowanej odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainie, ponieważ kolejnymi celami ataków będą Polska i państwa bałtyckie – mówi Bill Gertz, specjalista ds. bezpieczeństwa i publicysta konserwatywnego amerykańskiego dziennika „The Washington Times”, redaktor portalu Freebeacon.com, w rozmowie z Sabiną Treffler.
Co Pana zdaniem jest obecnie większym zagrożeniem dla Europy – rosyjsko‑ukraińska wojna czy Państwo Islamskie?
Bezpośrednim zagrożeniem dla Europy, a szczególnie dla Europy Środkowo-Wschodniej – Polski i krajów bałtyckich – jest rosyjska agresja na Ukrainie. Jeśli historia XX w. nauczyła nas czegokolwiek, to tego, że powinniśmy stawić czoła agresji i zatrzymać ją. Próby przejęcia przez Władimira Putina Ukrainy są porównywalne z aneksją Sudetów przez Hitlera w ramach układu monachijskiego z 1938 r. Kolejne porozumienia o zawieszeniu broni są regularnie naruszane przez działających pod przykryciem rosyjskich wojskowych, którzy próbują przejąć kontrolę w Donbasie.
Zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego (IS) jest równie poważne. Wysiłki, by je zwalczyć, kończą się niepowodzeniem, ponieważ Zachód nie rozumie istoty zagrożenia. Udaje, że IS nie jest ruchem terrorystycznym, motywowanym islamską ideologią. Aby wygrać z islamskimi terrorystami, powinniśmy ich za takowych uznać i wypracować natychmiast specjalny program walki z wrogiem ideologicznym.
Wracając do wydarzeń na Ukrainie. Kolejne porozumienia o zawieszeniu broni są wielokrotnie naruszane przez rosyjskich terrorystów. Co może w końcu zmusić Rosję do przestrzegania zobowiązań?
Przykładem łamania zawieszenia broni przez Rosjan – oprócz działań zbrojnych terrorystów okupujących wschód Ukrainy i wspierających ich rosyjskich żołnierzy – jest zastosowanie metod walki informacyjnej. Czyli Moskwa wykorzystuje w tym wypadku nie tylko czołgi i karabiny. Zachód musi natychmiast uzbroić Ukrainę m.in. w broń przeciwpancerną. To podniesie koszty całej rosyjskiej interwencji i osłabi agresora również w wojnie informacyjnej.
Jeszcze jedną bronią w rękach Kremla są nielegałowie rozsiani po Europie.
Aktywność rosyjskich szpiegów, pracujących dla byłego oficera KGB Putina, sięgnęła dziś poziomu niespotykanego od czasów zimnej wojny. W ostatnich miesiącach rosyjscy agenci zostali wykryci niemal we wszystkich krajach Europy. We Francji namierzono przynajmniej 40 oficerów Służby Wywiadu Zagranicznego FR (SWR). Szef brytyjskiego kontrwywiadu MI5 powiedział zaś, że na Wyspach działa 50 oficerów SWR. Opierając się na tych liczbach, można oszacować, że na całym europejskim kontynencie jest ich ponad tysiąc. Kontrwywiady poszczególnych państw powinny zintensyfikować działania przeciwko nim. Muszą agentów SWR wykryć, aresztować i wydalić w ramach działań związanych z sankcjonowaniem Rosji za jej agresję na Ukrainę.
Czy Pana zdaniem Putin zdecyduje się na oficjalną inwazję na Ukrainie? Jak na takie posunięcie zareagowałby świat?
Uważam, że obecnie celem Putina jest wywalczenie lądowego połączenia między Rosją a Krymem, które miałoby przebiegać przez wschodnią Ukrainę. Pełnowymiarowa inwazja rosyjska jest możliwa, ale moim zdaniem Moskwa będzie kontynuowała ukryte i jawne wspieranie rosyjskich najemników okupujących Donbas. Zachód musi jak najszybciej przejść do zdecydowanej odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainie, ponieważ kolejnymi celami ataków będą Polska i państwa bałtyckie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Sabina Treffler