Poseł PiS Sławomir Kłosowski powiadomił prokuraturę w Opolu o działalności sklepu internetowego, w którym sprzedawane były m.in. antypolskie koszulki. Śledczy odmówili wszczęcia śledztwa, nawet nie przesłuchując Piotra Długosza, właściciela sklepu i jednocześnie, lidera opolskiego Ruchu Autonomii Śląska.
W kwietniu portal Niezależna.pl opisał działalność sklepu internetowego Silesia Progress. Kupić w nim można było koszulki z napisem „Ślązak, nie Polak”, bluzy z „Mein Vaterland ist Oberschlesien”, książki o żołnierzach Wermahtu, mapy z czeską dziś Opawą w granicach Śląska, a także wiele innych tego typu gadżetów. Właścicielem sklepu jest Piotr Długosz, lider Ruchu Autonomii Śląska – Region Opole.
Działalność Silesia Progress zbulwersowała Sławomira Kłosowskiego, opolskiego posła Prawa i Sprawiedliwości.
- Dla mnie sprzedawanie takich koszulek jest prowokacją – mówił zapowiadając powiadomienie prokuratury. –
Aby sprawdziła, czy w ten sposób nie nawołuje się do separatyzmu lub waśni na tle narodowościowym – tłumaczył.
Do Prokuratury Rejonowej w Opolu trafiła prośba o „zbadanie zgodności z prawem funkcjonowania sklepu internetowego Ruchu Autonomii Śląska – Silesia Progress”.
„Na stronie internetowej (...) można znaleźć wyraźnie antypolskie koszulki i naklejki (...) oraz propagowanie idei narodowości śląskiej – wyraźnie postawionej alternatywnie do narodowości polskiej.” – napisał poseł Kłosowski. – „W świetle nie tylko polskich przepisów, ale i umów, i konwencji międzynarodowych, narodowość śląska nie istnieje. Nie ma też takiej grupy etnicznej. Potwierdził to Sąd Najwyższy w dwu orzeczeniach (...) W związku z powyższym treści, obrazy i komentarze zamieszczone na tej stronie internetowej stoją w jasnej sprzeczności z polskim prawem” – podsumował.
Opolska prokuratura wszczęła czynności sprawdzające, czy mogło dojść do przestępstwa z artykułu 256 paragraf 1 kodeks karnego. 16 maja przesłuchano Sławomira Kłosowskiego, a już 10 czerwca wydano postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie nawoływania do nienawiści na tle różnicy narodowościowych.
„Wobec ustalenia, iż czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego” – czytamy w zawiadomieniu przesłanym posłowi Kłosowskiego.
Pismo z prokuratury było bardzo lakoniczne. Żadnego uzasadnienia. Nie można się z niego dowiedzieć, czy skorzystano z pomocy biegłych, choćby językoznawców. O informację zwróciliśmy się więc do Lidii Sieradzkiej, rzecznik prasowej opolskich śledczych.
„W treści nadruków oferowanej przez Piotra D. odzieży nie sposób doszukać się elementów, które miałyby antypolski wydźwięk, akcentowały negatywne cechy osób należących do narodu polskiego, a tym samym mogłyby wywołać negatywne emocje, nienawiść u osób zapoznających się z treścią strony internetowej. Brak jest zresztą jakichkolwiek podstaw do przyjęcia, że wywoływanie tak skrajnych emocji było zamiarem Piotra D.” – wyjaśniała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
- Osoby postrzegające siebie jako Ślązaków łączy tożsamość kulturowa, którzy pragną pewną odrębność zamanifestować, są adresatami oferty Piotra D. Celem jego działania nie jest zatem nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, lecz zaspokojenie potrzeb grupy ludności – dodała.
Skoro prokurator poznał intencje Piotra Długosza, a nawet wie, że lider Ruchu Autonomii Śląska nie chciał nikogo obrazić, to zapewne wezwał go na przesłuchanie i w trakcie rozmowy wyciągnął takie wnioski. Logiczne? Właśnie, że nie! Długosz nie był nawet wzywany. W jaki więc sposób opolscy śledczy potrafią odgadnąć ludzkie zamiary nawet nie widząc człowieka? Prokurator generalny Andrzej Seremet dochował się już tak uzdolnionych kadr? Niestety, nie. Sprawa okazała się banalnie prosta.
- To było postępowanie sprawdzające. Można tylko i wyłącznie przeprowadzać dowody z dokumentów, ewentualnie w charakterze świadka przesłuchać osobę zawiadamiającą – tłumaczy prokurator Sieradzka, która ujawniła, że w tej konkretnej sprawie poprzestano na obejrzeniu strony internetowej Silesia Progress. Co było w niej tak ciekawego, że prokuratorowi zajęło to, aż miesiąc? Tego nie wiemy.
Poseł Kłosowski nie zgadza się z decyzją opolskich śledczych, ale nie będzie mógł się od niej odwołać. Prokurator Sieradzka stwierdziła, że zgodnie z kodeksem postępowania karnego, nie przysługuje mu taka możliwość.
Źródło:
Grzegorz Broński