Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Reprywatyzowali w szaleńczym tempie. Tego oczekiwała „góra” w ratuszu

Tzw. góra w stołecznym ratuszu oczekiwała trzystu decyzji reprywatyzacyjnych rocznie – zeznał dziś przed komisją weryfikacyjną ds.

Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Tzw. góra w stołecznym ratuszu oczekiwała trzystu decyzji reprywatyzacyjnych rocznie – zeznał dziś przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji były urzędnik stołecznego ratusza Krzysztof Śledziewski. – To była relacja moich zwierzchników. Kierowana nie tylko do mnie, ale do ogółu pracowników – mówił świadek.

Śledziewski – był pierwszym świadkiem komisji. Zeznawał w sprawie dotyczącej nieruchomości przy Twardej 8 i 10. W efekcie reprywatyzacji z działki na Śródmieściu musiało przenieść się (na Mokotów) jedno ze stołecznych gimnazjów. Przyznał, że pozostaje w sporze sądowym z władzami miasta po tym jak został zwolniony z ratusza. Żąda odszkodowania.

Podczas przesłuchania Śledziewski powiedział, że 90 proc. decyzji reprywatyzacyjnych w ratuszu było wydawanych dla prawowitych spadkobierców ludzi, którzy np. zginęli w Katyniu, represjonowanych, „ale była też grupa ludzi, która traktowała reprywatyzację biznesowo”. Jak mówił wiedzieli o tym wszyscy, którzy widzieli dokumenty.

Według świadka, tzw. góra, czyli prezydent miasta stołecznego Warszawa lub jego zastępca „wymagała wydawania około trzystu decyzji reprywatyzacyjnych rocznie“. Były też maile, że każdy urzędnik ma przygotować każdego miesiąca dwa projekty decyzji zwrotowych, ale nigdy nie osiągnięto takiej liczby decyzji.

Jednak obiliśmy robiliśmy różnie, aby te decyzje zwiększać. Między innymi takim sztucznym zwiększeniem limitu decyzji było to, że wydawaliśmy dwie decyzje co do jednej nieruchomości. Tak żeby „górę” zadowolić liczbą zwracanych nieruchomości

– mówił Śledziewski.

Świadek wskazał, że decyzje reprywatyzacyjne zapadały na poziomie szefa Biura Gospodarki Nieruchomości (BGN) czy prezydent miasta. Pełnomocnictwa do wydawania decyzji reprywatyzacyjnych mieli wicedyrektorzy BGN. Dodał, że nie zna przypadku, by decyzje takie podpisywała osobiście prezydent Gronkiewicz-Waltz lub wiceprezydent. Zaznaczył, że prezydent przez pewien okres – między 2010 a 2014 r. – osobiście nadzorowała BGN.

Śledziewski zeznał, że w swoim referacie spotkał się z co najmniej jedną sytuacją, w której prezydent Warszawy życzyła sobie zmiany decyzji BGN. Jak mówił, chodzi o nieruchomość u zbiegu al. Solidarności i Towarowej w Warszawie, gdzie Gronkiewicz-Waltz miała wyrazić niezadowolenie, że Biuro wydało decyzję odmowną. Według tego, co Śledziewskiemu przekazano z drugiej ręki, dyrektor BGN miał usłyszeć od prezydent Warszawy: „zawiodłam się na panu” – zeznał Śledziewski.

Powiedział też, że w czasie swej drugiej kadencji prezydent Gronkiewicz-Waltz zażyczyła sobie, żeby skserować jej akta dotyczące kamienicy przy ul. Noakowskiego 16. Prawa do części tej nieruchomości uzyskała jej rodzina.

 



Źródło: PAP,niezalezna.pl

#Hanna Gronkiewicz-Waltz #Krzysztof Śledziewski #reprywatyzacja #Warszawa #HGW

oa