Redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk pisał, że kandydat PiS do Sejmu Dariusz Matecki "wezwał do zabijania ludzi", a także "wzywa do mordowania aktorów", choć takie słowa oczywiście nie padły. Sprawa trafiła do sądu w trybie wyborczym - ale Węglarczyk nie poniesie odpowiedzialności, bo sąd uznał, że to "wypowiedź ocenna". Zupełnie inaczej potraktowano Tomasza Sakiewicza w sprawie, którą wytoczył mu Andrzej Rozenek. Czy w polskich sądach panują podwójne standardy?
Redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk w swoim tekście zamieszczonym na portalu 21 września br. napisał: "Radny Suwerennej Polski w Szczecinie i kandydat tej partii na posła RP (oczywiście z listy PiS) wezwał dziś do zabijania ludzi. Dariusz Matecki, jeden z największych hejterów w polskiej polityce, który odpowiada za media społecznościowe partii ministra sprawiedliwości, napisał dziś tweet, który jest właśnie wezwaniem do zabijania ludzi. Matecki wzywa do mordowania aktorów".
Dziennikarz powołał się na wpis na portalu x.com (dawniej Twitter), w którym Matecki wymienił nazwiska aktorów grających w filmie "Zielona granica", poprzedzając je zdaniem "Andrzej Szalawski, Michał Pluciński, Igo Sym nie byli anonimowy. Wy też nie jesteście anonimowi". Węglarczyk w tekście zauważył, że kolaborujący z Niemcami i współpracujący z Gestapo przedwojenny aktor Igo Sym "został skazany na śmierć przez Państwo Podziemne i zabity przez likwidatorów z Armii Krajowej".
Matecki złożył pozew w trybie wyborczym, a sąd... oddalił wniosek.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Tomasz Szaj powiedział, że sąd uznał, iż... nie zaszedł w tym przypadku tryb wyborczy, bo Dariusz Matecki jest wprawdzie kandydatem, ale druga strona (Onet, Węglarczyk) nie kandydują w wyborach i nie było cech agitacji wyborczej.
To zaskakujące postanowienie, szczególnie w kontekście procesu w trybie wyborczym i rozstrzygnięcia, jakie wydał sąd w sprawie z powództwa Andrzeja Rozenka przeciwko redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej" Tomaszowi Sakiewiczowi. Choć Sakiewicz oceniał i interpretował zachowanie Rozenka, stając w obronie redaktora Michała Rachonia, sąd uznał, że to Rozenek ma rację i nakazał wygłoszenie Sakiewiczowi sprostowania w TVP Info.