Na początek kilka faktów, dla lepszego zobrazowania, czego dotyczy całe zamieszanie. Krzysztof Śmiszek, prywatnie jest wieloletnim partnerem Roberta Biedronia, z kolei Anna Spurek związana z wiceprezesem Wiosny Marcinem Anaszkiewiczem, który z kolei odpowiada za program gospodarczy partii Biedronia.
Śmiszek ma przewodzić liście Wiosny w okręgu obejmującym województwa dolnośląskie i opolskie. Tymczasem Sylwia Spurek, która do niedawna pełniła funkcję zastępcy Rzecznika Praw Obywatelskich ma być „jedynką” Wiosny w Wielkopolsce.
Cała sprawa została opisana na łamach newswek.pl, a w artykule przytoczono wyliczenia politologa Marka Migalskiego, który przekonuje, że jeśli partia Biedronia zdobędzie w całym kraju 5 proc. głosów, uzyska jedynie trzy mandaty. Wówczas jeden zdobyłby Robert Biedroń w Warszawie (jednak zapowiedział on, że zrzeknie się mandatu, więc miejsce w europarlamencie uzyska „dwójka” z warszawskiej listy - Joanna Scheuring-Wielgus), na drugi mandat mógłby liczyć Maciej Gdula w okręgu świętokrzysko-małopolskim, a na trzeci Łukasz Kohut na Śląsku.
„Dopiero jeśli w całym kraju wynik będzie oscylował między 6 proc. a 8 proc., to mandat z Wrocławia zdobędzie Krzysztof Śmiszek. Kolejny mandat Wiosna uzyska dopiero przy 10 proc. poparciu w skali kraju. Wówczas faktycznie będzie to mandat dla Sylwii Spurek”.
- czytamy na łamach newsweek.pl
Artykuł wywołał niemałe poruszenie. Za postawienie tezy o politycznym nepotyzmie „Newsweekowi” oberwało się nawet od... Dominiki Wielowieyskiej.
Zarzut o nepotyzm jest zbyt mocny, bo decyzję ostatecznie podejmą wyborcy, którzy wiedzą o osobistych relacjach liderów Wiosny. Gdyby ktoś mianował swojego partnera na stanowisko "niewybieralne", owszem, można wtedy mówić o nepotyzmie .
- przekonywała Wielowieyska
Zarzut o nepotyzm jest zbyt mocny, bo decyzję ostatecznie podejmą wyborcy, którzy wiedzą o osobistych relacjach liderów Wiosny. Gdyby ktoś mianował swojego partnera na stanowisko "niewybieralne", owszem, można wtedy mówić o nepotyzmie https://t.co/n9djWaK2dq
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) 29 marca 2019
Na reakcję Tomasza Lisa nie trzeba było długo czekać.
Oczywiście, a to czy ktoś jest na miejscu pierwszym czy ostatnim nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Z tym że gdyby to żona Schetyny kandydowała do europarlamentu z jedynki, to byłby oczywiście straszliwy nepotyzm i wrzask na całą Polskę.
- napisał Lis.
 
Wielowieyska nie pozostała mu dłużna. Atmosfera gęstniała z każdym kolejnym wpisem:
 
To jest dyskusyjny układ, ale ostateczna decyzja należy i tak do wyborców. W innych ugrupowaniach też były osoby powiązane rodzinnie. Każdy przypadek jest inny. Zdarzało się już, iż osoba z dalszych miejsc wchodziła do PE, a ta z pierwszego - nie. Tak było z Tadeuszem Cymańskim.
 - przekonywała Wielowieyska.
To jest dyskusyjny układ, ale ostateczna decyzja należy i tak do wyborców. W innych ugrupowaniach też były osoby powiązane rodzinnie. Każdy przypadek jest inny. Zdarzało się już, iż osoba z dalszych miejsc wchodziła do PE, a ta z pierwszego - nie. Tak było z Tadeuszem Cymańskim.
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) 29 marca 2019
W pewnym momencie do dyskusji postanowił włączyć się sam Roman Giertych, który wbił szpilę dziennikarce „Wyborczej”
 
Pozycja nr 1 na liście w wyborach do PE daje szanse ok. 95% uzyskania mandatu w przypadku, gdy ugrupowanie otrzymuje mandat w tym okręgu. Czyli zdaniem pani Redaktor taki 95% nepotyzm jest ok, bo istnieje 5% szans, że się nie uda. Dobrze rozumiem?
 - ironizował mecenas Giertych.
W innych partiach też są małżeństwa i ja nie widzę w tym nic złego: np. z PO są związani Barbara i Bogdan Zdrojewscy. Poza tym, to, że częściej zdobywają osoby z pierwszych miejsc wynika z tego, że liderzy na tych miejscach umieszczają osoby z największymi szansami. 1/2
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) 29 marca 2019
Dominika Wielowieyska natychmiast zaczęła się tłumaczyć z wcześniejszych wpisów przekonując, że w innych partiach też na listach wyborczych zdarzają się małżeństwa.
W innych partiach też są małżeństwa i ja nie widzę w tym nic złego: np. z PO są związani Barbara i Bogdan Zdrojewscy. Poza tym, to, że częściej zdobywają osoby z pierwszych miejsc wynika z tego, że liderzy na tych miejscach umieszczają osoby z największymi szansami, ale nawet wsadzanie na pierwsze miejsca rozpoznawalnych polityków nie daje gwarancji zwycięstwa. Przykładem porażka Mariana Krzaklewskiego i zwycięstwo Elżbiety Łukacijewskiej.
- pisała Wielowieyska.
 
2/2 ale nawet wsadzanie na pierwsze miejsca rozpoznawalnych polittyków nie daje gwarancji zwycięstwa. Przykładem porażka Mariana Krzaklewskiego i zwycięstwo Elżbiety Łukacijewskiej.
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) 29 marca 2019
 
 Później znów doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy Tomaszem Lisem, a Dominiką Wielowieyską. To po prostu trzeba zobaczyć:
Gorliwa obrona słabiutkiej tezy.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 29 marca 2019
Już było ich w tej wymianie z 50. Ale jeśli żaden nie powoduje przystopowania z obroną oczywistego nepotyzmu, to lepiej dać sobie spokój.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 29 marca 2019
 
                        
        
        
        
         
                         
                         
                        ![Kosiniak-Kamysz odtrąbił swój wielki "sukces". Otrzymał ripostę od Błaszczaka [ZOBACZ]](https://files.niezalezna.tech/images/upload/2025/10/31/n_2200cc10d9139cf7554b76f63b8a0c5a007f833b81b96e42f9a1bd525b10cc89_c.jpg?r=1,1) 
             
            ![Skandal z Jońskim w roli głównej. "Kierujemy zawiadomienie do prokuratury" - zapowiadają politycy PiS [WIDEO]](https://files.niezalezna.tech/images/upload/2025/10/31/n_594ab7700fd8ff082cc03e6151460b2002bdbbec62e2283ead2ecff0959725f7_c.jpg?r=1,1) 
             
             
             
             
            