Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Sakiewicz o decyzji Tuska: Nie zamierzał ryzykować ważnych stanowisk dla klęski w Polsce

- Donald Tusk dorobił się czegoś, czego nie było wcześniej: potężnego elektoratu negatywnego. On sobie z tego zdawał sprawę, a potwierdziły to wyniki badań, w które zawsze wierzył, jak w Biblię, i stwierdził, że klęska nie jest mu do niczego potrzebna (...) Efekt byłby taki, że Tusk by się skompromitował, przegrał wybory. Nie zamierzał ryzykować poważnych stanowisk w Europie na rzecz dosyć pewnej klęski w Polsce - mówił w programie Michała Rachonia redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.

PrtSc/ TVP Info

Donald Tusk zabrał głos po tym, jak wczoraj ogłosił, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich w Polsce w 2020 r. Ta jego decyzja była żywiołowo krytykowana przez część totalnej opozycji.

Na Twitterze szef Rady Europejskiej, b. premier Donald Tusk napisał:

Tusk ogłosił wczoraj, że nie będzie kandydował w zbliżających się wyborach prezydenckich.

Do tego potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążona bagażem trudnych, niepopularnych decyzji, a ja takim bagażem jestem obciążony od czasów, kiedy byłem premierem

- powiedział Tusk w oświadczeniu dla Polsat News i TVN24. Zapowiedział też, że w wyborach prezydenckich będzie wspierał kandydata opozycji.

M.in. do decyzji Tuska odniósł się na antenie TVP Info redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.

- W tym samym programie w ubiegłym tygodniu mówiłem, że Donald Tusk nie bardzo może startować, ponieważ jego start zmobilizuje bardzo mocno prawą stronę i Donald Tusk dorobił się czegoś, czego nie było wcześniej - potężnego elektoratu negatywnego. On sobie z tego zdawał sprawę, a potwierdziły to wyniki badań, w które zawsze wierzył jak w Biblię, i stwierdził, że klęska nie jest mu do niczego potrzebna. A to, że jego wyborcy są rozżaleni... jego wyborcy nigdy nie byli ważni dla niego ani dla Platformy. Ważny był efekt. Efekt byłby taki, że Tusk by się skompromitował, przegrał wybory. Nie zamierzał ryzykować poważnych stanowisk w Europie na rzecz dosyć pewnej klęski w Polsce

- powiedział gość "Minęła 20". Jak dodał, Tusk "swoją bardzo niezręczną wypowiedzią poderżnął gardło Kosiniakowi-Kamyszowi, a być może i Kidawie-Błońskiej" - "wskazał na przyczyny, które ich dotyczą w równym stopniu".

Jak natomiast rozumieć gesty poparcia płynące od Tuska w stronę Kosiniaka-Kamysza? Zdaniem Sakiewicza, jest to nie tyle gest poparcia dla szefa PSL, ile "gest niepoparcia Grzegorza Schetyny i jego polityki".

- Chce pokazać, że Grzegorz Schetyna się nie liczy i liderem opozycji, a może prezydentem z ramienia opozycji, powinien być Kosiniak-Kamysz. To jest próba przewrotu w PO. I tak naprawdę bardzo wiele z tego, co się dzieje, należy interpretować poprzez wewnętrzną sytuację Platformy i bitwę tych dwóch gangów - czyli Tuska i Schetyny, które walczą o przejęcie tej formacji, a potem ewentualnie przejęcie całości opozycji. One walczą brutalnie, dlatego efekty mamy dość pirotechniczne

- stwierdził.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#opozycja #PO #Donald Tusk #Tomasz Sakiewicz #Michał Rachoń #Minęła 20

redakcja