Premier Mateusz Morawiecki odpowiedział opozycji, która wciąż domaga się obecności mediów przy granicy z Białorusią. - Są przykłady czystej propagandy, zafałszowania rzeczywistości. Oczywiście tego nie chcemy - mówił, pokazując publikację... "Gazety Wyborczej".
Premier Mateusz Morawiecki odpowiadał dziś na pytania posłów dotyczące kryzysu migracyjnego przy granicy z Białorusią. Wiele pytań dotyczyło obecności dziennikarzy w strefie przygranicznej, gdzie obowiązuje stan wyjątkowy: szczególnie politycy opozycji apelowali o dopuszczenie przedstawicieli mediów do relacjonowania wydarzeń.
- Dlaczego mamy pewne wątpliwości co do mediów? W przypadku stanu wyjątkowego i na Litwie są ograniczenia i w innych krajach są ograniczenia, to nie jest tak, że u nas jest jakaś wyjątkowa sytuacja
- odpowiedział premier.
📌W #Sejm.ie trwa dyskusja po przedstawieniu przez rząd informacji o sytuacji na granicy z Białorusią.
— Sejm RP🇵🇱 (@KancelariaSejmu) November 9, 2021
📸Na pytania posłów odpowiada premier @MorawieckiM. pic.twitter.com/adzw0gbc3R
- Spójrzcie państwo - powiedział premier, pokazując kartkę. - Jakiś prawdopodobnie białoruski funkcjonariusz wstrzykuje chłopcu, dramat, coś w rodzaju jakiegoś gazu łzawiącego, żeby potem pokazać mediom, jak on jest poszkodowany, a później jest jakby zafałszowana rzeczywistość. Tu jest rzeczywistość, tu jest propaganda. On potem jest pokazany, jako ofiara polskiej policji, która broni się przed migrantami gazem łzawiącym.
Na nagraniu, które trafiło do sieci, widać, jak jeden z uchodźców dmucha dziecku dymem papierosowym w oczy, by wywołać łzawienie. Następnie, jak podaje kanał Nexta, mieli oni udzielać wywiadu. Być może taki "efekt specjalny" był im potrzebny do tego, by wzmocnić narrację kreowaną przez reżim Alaksandra Łukaszenki, odpowiedzialny za kryzys przy granicy z Polską.
Premier Morawiecki pokazywał późniejszą publikację "Gazety Wyborczej", która napisała o "użyciu gazu łzawiącego" przez polskie służby, ilustrując to zdjęciem... tego samego chłopca, któremu dmuchano dymem w oczy.
- Gaz łzawiący jest dobrym środkiem, który ma odepchnąć ten szturm. Chcę przypomnieć, że chwaleni przez was partnerzy z zachodu (Niemcy, Holendrzy, Francuzi) są 15 razy bardziej brutalni w dużo bardziej pokojowych sytuacjach. Spójrzcie sobie na pałowanie, na zabitych ludzi w demonstracjach żółtych kamizelek we Francji
- wskazywał premier, dodając:
Są przykłady czystej propagandy, zafałszowania rzeczywistości. Oczywiście tego nie chcemy. Przed tym się bronimy, pamiętamy jak amerykanie poprzez to przegrali wojnę w Wietnamie, wiemy o tym z historii doskonale.