Atak na Nawrockiego
Po publikacjach Onetu, nie wiedzieć czemu czyniących „zarzut” Karolowi Nawrockiemu z posiadania drugiego mieszkania, które zostało przez niego legalnie nabyte na mocy umowy dożywocia., politycy koalicji 13 grudnia przypuścili frontalny atak na popieranego przez PiS kandydata na urząd prezydenta. W mediach społecznościowych pojawiły się w związku z tym dziesiątki wpisów, sugerujących wręcz przestępczy charakter transakcji, która według nich mogła się odbyć ze szkodą dla osoby, która za rynkową wówczas kwotę sprzedała Nawrockiemu 28-metrową kawalerkę. W sprawie zabrał głos nawet Donald Tusk, który nazwał informacje przekazane przez Onet „aferą mieszkaniową Karola Nawrockiego”, która „brzydko pachnie”.
Nie pomogły wyjaśnienia rzeczniczki sztabu kandydata, a także samego Karola Nawrockiego, w których punkt po punkcie obnażone zostały manipulacje medialnych cyngli Platformy i związanych z nią polityków. Emilia Wierzbicki podkreśliła m.in., że wszystkie zawarte w publikacjach Onetu rewelacje „były przedmiotem informacji przedkładanych służbom udzielającym certyfikaty dostępu do informacji niejawnych i owocowały zawsze przyznaniem najwyższych klauzul bezpieczeństwa” Karolowi Nawrockiemu.
W sprawie mieszkań powinni milczeć
Kto, jak kto, ale politycy Platformy Obywatelskiej w roli współczujących rzekomej niedoli mężczyzny, który – jak wiele na to wskazuje – dzięki Karolowi Nawrockiemu, mimo problemów finansowych mógł zamieszkiwać w zajmowanym przez niego mieszkaniu, delikatnie mówiąc nie wydają się szczególnie wiarygodni.
To właśnie za rządów prezydentów związanych z ich środowiskiem politycznym (Marcina Święcickiego z Unii Wolności, Pawła Piskorskiego także polityka Unii Wolności i współzałożyciela Platformy Obywatelskiej, a w końcu wiceprzewodniczącej PO Hanny Gronkiewicz-Waltz) w Warszawie dochodziło do prawdziwych dramatów związanych z aferę reprywatyzacyjną.
Wyrzucanie dziesiątek tysięcy mieszkańców warszawskich lokali komunalnych na bruk możliwe było z uwagi na brak tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej, co przy złej woli zblatowanych z mafią reprywatyzacyjną urzędników sprawiało, że decyzje o zwrotach nieruchomości lub wypłatach odszkodowań podejmowano na podstawie dekretu Bieruta, Kodeksu postępowania administracyjnego i pozostawiającego wiele do życzenia orzecznictwa sędziów z „nadzwyczajnej kasty”.
Mafia reprywatyzacyjna i czyściciele kamienic
Od 1990 do 2016 roku urzędnicy stołecznego ratusza zwrócili lub przekazali w wieczyste użytkowanie tysiące nieruchomości w postaci działek, kamienic i budynków użyteczności publicznej. Wartość tych zwrotów, a także odszkodowań z tytułu roszczeń liczona była w miliardach złotych.
Członkowie tzw. „mafii reprywatyzacyjnej” skupujący za grosze roszczenia do nieruchomości lub „reprezentujący” stukilkudziesięcioletnich (oczywiście nieżyjących już) byłych właścicieli swoje największe żniwo zbierali za prezydentury polityków związanych z byłą Unią Wolności i Platformą Obywatelską.
Według raportu powołanej w 2017 roku Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji Nieruchomości Warszawskich, podczas prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz zwrócono 2054 nieruchomości, co stanowiło 50% wszystkich tego typu decyzji. Natomiast Gronkiewicz-Waltz, Marcin Święcicki i Paweł Piskorski łącznie odpowiedzialni byli za 78 proc. decyzji zwrotowych, podczas gdy ratusz pod kierownictwem Lecha Kaczyńskiego wydał takich decyzji jedynie 226.
Były członek Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji Nieruchomości Warszawskich Jan Mosiński przyznaje, że Warszawie rozgrywały się prawdziwe dramaty. - Kiedy rozpatrywaliśmy odwołania, wnioski o zadośćuczynienie ze strony tych lokatorów wyłaniał się obraz przerażający. Czytanie tych historii lokatorów było bardzo trudne. Ludzie tam opisywali swoje przeżycia, swoje choroby, bo chcieli uzyskać jakieś odszkodowanie. Te odszkodowania i tak nie były adekwatne do tego, co ci ludzie przeżyli na skutek tej dzikiej reprywatyzacji – mówi portalowi Niezalezna.pl polityk PiS.
- Kiedy słyszy się dziś, te zarzuty pod adresem Karola Nawrockiego to aż korci, żeby porównać to, co robił on jako społecznik pomagając temu człowiekowi funkcjonować w życiu, z tym, co obserwowaliśmy i badaliśmy, jako komisja w Warszawie
– zauważył.
Straty trudne do oszacowania
Przejmowanie przekazanych przez urzędników kamienic z lokatorami nierzadko odbywało się w sposób niezwykle brutalny i nieludzki. Aby skłonić lokatorów do opuszczenia zajmowanych przez nich mieszkań, czyściciele kamienic drastycznie podnosili czynsze, a jeżeli to nie pomagało posuwali się do zwykłej bandyterki. Eksmisje, rodzinne dramaty, bezdomność, a nawet samobójstwa stały się częścią warszawskiej rzeczywistości.
Jan Mosiński podkreśla, że podczas prac komisji spotkał się z bardzo wieloma przypadkami, „kiedy dzieci po latach odreagowywały to wszystko, co obserwowały, kiedy ich rodzice walczyli o utrzymanie mieszkań, tych nachodzących różnego rodzaju czyścicieli kamienic, więc ofiary można by mnożyć”.
- Byłem kiedyś na wizji lokalnej, podczas, której schorowana kobieta, w której mieszkaniu wywalono ogromną dziurę, przez którą widać było jej łóżko, opowiadała nam, jak chciano ją wynieść z mieszkania w prześcieradle do jakiegoś hotelu robotniczego. To pokazuje całe to draństwo
- wspomina polityk.
Dziesiątki tysięcy poszkodowanych
Liczący 880 stron Raport Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji Nieruchomości Warszawskich, opublikowany w listopadzie 2019 roku, nie określił dokładnej liczby poszkodowanych w procesie reprywatyzacji, jednak wynika z niego, że proceder ten w negatywny sposób mógł się odbić na życiu blisko 92 tys. mieszkańców. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze na podstawie danych z lat 2002–2016, oszacowało liczbę poszkodowanych na około 55 tys. osób, uwzględniając mieszkańców zameldowanych w zreprywatyzowanych nieruchomościach. Środowiska lokatorskie określają tę liczbę na ok. 40 tys., a warszawski ratusz jedynie na 10,3 tys. mieszkańców.
Poprzez zwroty budynków użyteczności publicznej straciło też miasto, które zmuszone było do ich odtwarzania w innych lokalizacjach, co wiązało się z dodatkowymi potężnymi kosztami.
Komisja zbadała ponad 3000 spośród wydanych do 2016 roku 4159 decyzji zwrotowych. Łączną wartość strat dla miasta w wyniku reprywatyzacji mienia i wypłaconych odszkodowań oszacowała na 21,558 mld zł. Jako niezgodną z prawem uznała reprywatyzację na kwotę 12,22 mld zł. Przyznano odszkodowania i zadośćuczynienia blisko 200 poszkodowanym lokatorom w kwotach od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Do 2023 roku łącznie wypłacono ok. 10 mln zł, jednak pełna skala nadużyć do dzisiaj nie została rozliczona, a wiele spraw wciąż toczy się przed sądami.