Premier Rumunii Ludovic Orban z Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) podał się w poniedziałek do dymisji po przegranych wyborach parlamentarnych, w których zwyciężyli opozycyjni socjaldemokraci. Ma on jednak nadzieję na utworzenie nowego rządu.
"Zrobiłem, co mogłem, daliśmy z siebie wszystko. Moim celem jest pomoc w stworzeniu większości (w parlamencie) bez socjaldemokratów. Mam nadzieję, że moja partia będzie miała władzę, by wyłonić kolejnego premiera” - powiedział Orban.
Prezydent Klaus Iohannis oświadczył w poniedziałek, że po wyborach parlamentarnych centroprawicowe ugrupowania mają wystarczającą liczbę głosów, aby utworzyć rząd koalicyjny.
Zapowiedział, że "w najbliższych dniach" zaprosi partie na konsultacje w celu utworzenia nowego rządu.
- Partie centroprawicowe zgromadziły ponad 50 proc. wszystkich oddanych głosów. Wokół nich powstanie nowy rząd
- powiedział dziennikarzom Iohannis.
Dotychczas opozycyjna Partia Socjaldemokratyczna (PSD) zdobyła w niedzielnych wyborach ok. 30 proc. głosów, PNL Orbana ponad 25 proc. a sojusz USR-PLUS ponad 15 proc. Jedynie jeszcze dwie inne partie przekroczyły 5-procentowy wróg - prawicowy Sojusz Jedności Rumunów (AUR) - 9 proc. głosów i Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii, który reprezentuje mniejszość węgierską - ok. 6 proc.
Frekwencja w wyborach była wyjątkowo niska jak na Rumunię. Głosowało jedynie 33 proc. uprawnionych, cztery lata wcześniej - 39,5 proc. Obserwatorzy przypisują historycznie niską frekwencję obawom wyborców przed koronawirusem, ale także ogólnemu rozczarowaniu rumuńską klasą polityczną.
W wyniku epidemii i ograniczeń związanych z koronawirusem deficyt budżetowy Rumunii ma wzrosnąć w tym roku do ok. 9 proc. PKB, w porównaniu z 4,3 proc. w 2019 r.
Koronawirus nadal rozprzestrzenia się w Rumunii. Dwie trzecie infekcji z prawie pół miliona zarejestrowano tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. W tym samym czasie zmarła na Covid-19 połowa z 12 300 tys. osób. (PAP)