W "Politycznej Kawie" na antenie Telewizji Republika gośćmi Tomasza Sakiewicza byli europoseł Ryszard Czarnecki i senator Jan Filip Libicki. Rozmowa dotyczyła oczywiście sytuacji na Ukrainie. - Ryzyko wojny jest większe niż było, ale Rosjanie mają swoją grę - wskazywał Czarnecki. Z kolei Libicki podkreślał, jak bardzo Ukraińcy są wdzięczni Polakom za solidarność w trudnych chwilach.
Czy będzie wojna? - to pytanie zadawane jest w ostatnim czasie wielokrotnie. Padło również w "Politycznej Kawie".
- Ryzyko wojny jest większe niż było, ale Rosjanie mają swoją grę i myślę, że będą chcieli osiągnąć maksymalnie dużo bez jednego wystrzału - powiedział europoseł Ryszard Czarnecki z Prawa i Sprawiedliwości.
To znaczy, na przykład w ramach pokojowego łże-kompromisu zgodę na formalne przyłączenie Doniecka i Ługańska do Federacji Rosyjskiej. Taka była uchwała izby niższej parlamentu Rosji. I de facto byłoby to zablokowanie na lata wejścia Gruzji i Ukrainy do Paktu Północnoatlantyckiego.
W ocenie europosła, atak może nastąpić na konkretne tereny na Ukrainie, na których szczególnie zależy Władimirowi Putinowi.
- Jeżeli nastąpi atak, to raczej będzie to próba, jeżeli to wyjdzie poza Donieck i Ługańsk, odzyskania terytoriów na których ludność, chociaż ma poczucie ukraińskiego patriotyzmu, mówi wciąż po rosyjsku. To kwestia Charkowa, Dniepropietrowska. Wydaje się, że Rosja cały czas gra kartą wojenną. Pewne scenariusze są podobne, tak jak przed wojną z Czeczenią: alarmy bombowe, relokacja wojsk. To wszystko może być teatr. To co mówił Biden: jedna rzecz jest szczególnie ważna, czyli solidarność Zachodu
- dodał Czarnecki, wskazując, że "Moskwa cały czas gra na podzielenie Zachodu".
Jan Filip Libicki, senator PSL Koalicji Polskiej, przypomniał, że niedawno miał okazję wizytować ukraiński parlament. - W Kijowie poparcie Polski jest bardzo wysoko doceniane. To symboliczny element, na który oni zwracają uwagę. Wiele krajów przeniosła placówki dyplomatyczne z Kijowa do Lwowa. Polska nie ewakuowała nawet konsulatu w Charkowie - podkreślił.
Padły także pytania o rolę Niemiec w całej tej sytuacji. Senator Libicki nie ma wątpliwości, dlaczego nasi zachodni sąsiedzi zachowują się tak, a nie inaczej.
- Niemcy mają podejście do polityki zagranicznej nie geopolityczne, tylko biznesowe. I dziś to biznesowe podejście do relacji z Rosją się mści. W Niemczech opinia publiczna się połapała szybciej w sytuacji niż rząd niemiecki i zaczyna wywierać presję żeby procesu konsolidacji Zachodu nie opóźniać. To już jest coś, choć chciałoby się czegoś zdecydowanie więcej
- powiedział.
Pytany o cele Rosji, Libicki odpowiedział:
Celem jest Donieck i Ługańsk, a konkretnie mówiąc te dwa obwody, bo Rosjanie nie mają siły i środków, by okupywać większe połacie Ukrainy, a co dopiero całą Ukrainę. Te dwa obwody, a następnie dalsza destabilizacja, jest celem.