Pamiętam 10 lat temu Donald Tusk też obiecywał, że jak obejmie władzę, to będą związki partnerskie. Nie ufam Tuskowi. Nie ufam, bo znam te zapowiedzi z przeszłości. To jest znów powrót do przeszłości - skrytykował zapowiedź lidera Platformy Obywatelskiej europoseł i lider Wiosny Robert Biedroń. - Trele morele, to dziaderskie na maksa - "ocenił" polityk.
Tusk w piątek podczas Campusu Polska Przyszłości został zapytany przez jednego z uczestników: "kiedy będę mógł wziąć ślub ze swoim chłopakiem?". Lider PO odparł, że jeżeli będzie stał na czele większości parlamentarnej, to jedną z pierwszych jego decyzji będzie zgoda na związki partnerskie.
- Trele morele, to dziaderskie na maksa; związki partnerskie w 2021 roku. Pamiętam 10 lat temu Donald Tusk też obiecywał, że jak obejmie władzę, to będą związki partnerskie - przypomniał polityk Lewicy, dodając, że nie ufa obietnicy Tuska. - Nie ufam, bo znam te zapowiedzi z przeszłości. To jest znów powrót do przeszłości - ocenił.
Biedroń był też pytany o zapowiedź Tuska, że kiedy zmieni się władza, to sędziowie powołani przez nielegalnie wybraną KRS przestaną być sędziami. - Uważamy, że to jest błąd, bo jest wiele wyroków, które zapadły, wiele wyroków niepolitycznych. Nie da się wprowadzić tego jednym dekretem. To jest populistyczne, ale nie mające się nijak do rzeczywistości - komentował polityk Lewicy.
Biedroń przekonywał też, że Lewica ma wśród młodych Polaków największe poparcie i konkretne postulaty. -Jesteśmy w tym wiarygodni i mówimy: kawa na ławę, jak jest, a nie jesteśmy dziadersami, którzy w 2021 roku nie potrafią jasno określić się, co do języka śląskiego, tożsamości śląskiej, równości kobiet i mężczyzn, dostępu do aborcji i antykoncepcji - wymieniał.
- Jest tyle tematów na stole, a te dziadersy nie potrafią ich podjąć
- dodał Biedroń.
Europoseł był też pytany czy widzi "prosty, łatwy sposób", aby rozwiązać sytuację na polsko-białoruskiej granicy, gdzie - po stronie Białorusi - od kilkunastu dni koczuje grupa cudzoziemców z Bliskiego Wschodu. - Polska musi udzielić i powinna - ze względów także humanitarnych i moralnych - pomocy uchodźcom, którzy w niehumanitarny sposób, w mojej ocenie, gorzej niż zwierzęta domowe są traktowani - mówił. Dodał, że tych uchodźców trzeba wpuścić i jednocześnie przygotować nasz kraj na ewentualną falę uchodźców.
Jak stwierdził, ci uchodźcy będąc w którymkolwiek punkcie granicy mogą zgłosić polskiemu urzędnikowi straży granicznej chęć wnioskowania o azyl i ten wniosek powinien być rozpatrzony. - Nie rozpatrywanie tego wniosku, to naruszenie konwencji genewskiej - powiedział. Zdaniem Biedronia, polski rząd powinien działać dwutorowo. - Przyjąć tę garstkę biedaków, z drugiej strony przygotować nas na ewentualną falę uchodźców - mówił.
Dopytywany jaki jest pomysł Lewicy na tę sytuację, Biedroń powiedział, że "po pierwsze nie dopuścić, aby oni musieli przez te 4 czy 5 tys. kilometrów podróżować z Afganistanu do Polski".
- Udzielać im pomocy w ościennych krajach Afganistanu - dodał. Jak wskazał, kilka krajów UE zadeklarowała taką pomoc. - Polska do dzisiaj takiej realnej pomocy nie zadeklarowała. Jeśli Polska nie będzie uczestniczyła w tych pracach, to ci uchodźcy prędzej czy później przyjdą do Polski. Jeżeli oni trafią do Polski to będzie to wina, tylko i wyłącznie rządu PiS, który nie przygotował nas na tę sytuację - mówił.
W ocenie Biedronia, Polska wraz z innymi krajami powinna prowadzić "wspólnotową politykę solidarnościową jeśli chodzi o pomoc ewentualnym uchodźcom na miejscu".
- Jeżeli polski rząd odwala szopkę, cynicznie rozgrywa tę garstkę ludzi; ci ludzie są de facto zakładnikami polskiego rządu
- ocenił. Zdaniem europosła, prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka cieszy się dziś, że polski rząd wpadł w tę pułapkę. - Może mówić: wy mnie oskarżacie, że jestem niedemokratyczny, że jestem dyktatorem? Zobaczcie jak Polacy traktują imigrantów, traktują ich gorzej niż zwierzęta" - powiedział Biedroń.