Opozycja przekonuje, że nie będzie prowadziła żadnych rozmów i rząd formacji totalnych opozycji jest już dogadany. Sytuacja nie wygląda jednak tak kolorowo, jak próbują to przedstawiać politycy tych formacji. Wszystkie formacje stawiają twarde żądania związane z resortami nad którymi chcieliby sprawować pieczę, a także na temat punktów programów, które miałyby znaleźć się w umowie koalicyjnej. Nie brakuje także utarczek w mediach społecznościowych pomiędzy politykami oraz niezbyt przemyślanych wypowiedzi, w których jasno przyznają oni, że nie zamierzają realizować obietnic wyborczych.
Wiele wskazuje na to, że utworzenie rządu składającego się z tak wielu skrajnie różnych od siebie formacji może nie być zbyt proste. Opozycja próbuje także wpłynąć na prezydenta i medialnie przymusić go do tego, aby to im powierzył misję rządu, a nie zgodnie z tradycją formacji, która zwyciężyła w wyborach - Prawo i Sprawiedliwości. Niewykluczone, że pośpiech ten wynika z obawy przed tym, że zbyt długie zwlekanie doprowadzi do jeszcze większych kłótni pomiędzy poszczególnymi formacjami niż te do których dochodzi obecnie.
Platforma Obywatelska próbuje wyjść przez szereg i już zgłosiła kandydaturę Donalda Tuska na premiera. Nie wiadomo jednak, czy wybór polityka słynącego z twardych rządów zostanie zaakceptowana przez pozostałych politycznych liderów.
Poseł PiS Marek Suski w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską zwrócił uwagę, że "oni propagandowo malowali to jako dogadaną grupę". - Przekonywali, że "my już wszystko mamy ustalone". Tylko nie ma ani programu, ani personaliów, ani scenariusza współpracy, ani wyznaczenia sobie najważniejszych kwestii do załatwienia. Dzisiaj jest przepychanka. Każdy próbuje ugrać swoje i wpisać do porozumienia sprzeczne zupełnie rzeczy, które się wykluczają - zauważył.
- Mówiliśmy, że będzie "jatka", że będzie awantura, że będą mieli problemy z dogadaniem się. A przed wyborami oczywiście mówili, że teraz o programie nie będą rozmawiać, że mają już wszystko ustalone. Jedni mówili "sto konkretów", inni mówili jakieś inne bajki. A dzisiaj prawda zaczyna wychodzić na jaw. Przed wyborami Donald Tusk mówił, że już dzień po wyborach załatwi pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, teraz już mówią, że "najpierw musicie przekazać władzę Donaldowi, bo on załatwi jak już zostanie premierem". Później się okaże, że jednak dopiero za rok
– zauważył.