Nieznane dokumenty i sensacyjne fakty na temat polsko-rosyjskiego resetu lat 2007–2015 ujawnili w serialu dokumentalnym prof. Sławomir Cenckiewicz oraz Michał Rachoń. I zaczęło się "wycie".
"Reset" to filmowa opowieść o polityce Donalda Tuska wobec Rosji z lat 2007-2014. Dokument pokazuje, jak wyglądała Rosja, z którą jednał się od 2007 r. Tusk. Rozmówcy autorów - m.in. Edward Lucas, Ahmed Zakajew, Jurij Fielsztinski i Bill Browder - dowodzą, że w latach 2007-2008 nie ulegało wątpliwości, iż Kremlem rządzą terroryści i mordercy, nieobawiający się sięgać po takie środki jak otrucia, wysadzanie w powietrze własnych obywateli, zabójstwa dziennikarzy, czystki etniczne i zbrojne podboje.
„Tak obserwuję pana dziwną aktywność ostatnio i właściwie widzę tylko jedno uzasadnienie. To musi być ucieczka, ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości, ucieczka w niepoczytalność. Ale chyba jednak się nie uda…:)”
– napisał do Sławomira Cenckiewicza Paweł Graś.
Tak obserwuję pana dziwną aktywność ostatnio i właściwie widzę tylko jedno uzasadnienie.
— Paweł Graś (@pawelgras) June 12, 2023
To musi być ucieczka, ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości, ucieczka w niepoczytalność. Ale chyba jednak się nie uda…:) https://t.co/lgTjdoVPbo
Polityka Platformy Obywatelskiej zabolała ostatnia produkcja Cenckiewicza i Rachonia. Pierwszy odcinek "Resetu" opowiada nie tylko o putinowskiej Rosji, lecz także o pierwszych działaniach rządu Tuska, który już w pierwszych miesiącach funkcjonowanie postawił na zbliżenie z bandycką Moskwą, umożliwiając Putinowi integrację z unijnymi i międzynarodowymi strukturami gospodarczymi (OECD, umowa PCA2).
A jak Tusk, to i Graś, albowiem przez lata obaj panowie trzymali się razem.
Pokłony przed Rosją
Red. Rachoń w odpowiedzi do przybocznego Donalda Tuska przypomniał, jak Graś płaszczył się przed rosyjskimi milicjantami. W Kancelarii Premiera. Po rosyjsku…
Paweł Graś, polityk który jako rzecznik polskiego rządu po rosyjsku przepraszał w Kancelarii Premiera rosyjskich milicjantów po tym jak okazało się, że polski minister po śmierci został okradziony z kart kredytowych nie przez rosyjskich milicjantów, a przez rosyjskich żołnierzy. Ten człowiek ma czelność grozić ludziom, którzy wyświetlają prowadzoną przez jego szefa politykę uległości względem Rosji. Politykę, której przejawem były też takie kompromitujące zachowania jego samego…
– czytamy na Twitterze Rachonia.
Paweł Graś, polityk który jako rzecznik polskiego rządu po rosyjsku przepraszał w Kancelarii Premiera rosyjskich milicjantów po tym jak okazało się, że polski minister po śmierci został okradziony z kart kredytowych nie przez rosyjskich milicjantów, a przez rosyjskich… https://t.co/U5CvxSCpE2 pic.twitter.com/g1g3v9Tp4u
— michal.rachon (@michalrachon) June 13, 2023
Graś - cieć
Przypomnijmy zatem, czym jeszcze trudnił się minister w rządzie Tuska. Przez lata za darmo mieszkał w zabytkowej willi należącej do niemieckiego przedsiębiorcy Paula Roglera. Jak pisał „Super Express w 2009 roku, w ten sposób Graś co miesiąc oszczędzał około 5 tys. zł, a „przez 13 lat polityk Platformy osiągnął korzyść w wysokości kilkuset tysięcy złotych”. Łatwo się domyślić, że „Graś nie wpisał tego faktu do oświadczenia majątkowego. Nie napisał, że ktoś wynajmuje mu dom za darmo i płaci za niego rachunki!” Powód? Polityk PO podpisał z niemieckim biznesmenem umowę: mieszka w pałacu, w zamian jest cieciem – opiekuje się budynkiem.
"Tezy" Sikorskiego
Serial pokazuje też, z jakimi "tezami" jechał Radosław Sikorski na spotkanie z Siergiejem Ławrowem na początku 2008 r. W przygotowanych przez Jarosława Bratkiewicza (Departament Polityki Wschodniej MSZ) "Tezach odnośnie do filozofii stosunków polsko-rosyjskich (na rozmowę z min. S. Ławrowem)" czytamy, że "Polskę i Rosję wiele łączy" - jak np. "słowiańska bliskość etniczna".
W "Tezach" na spotkanie Sikorski-Ławrow Bratkiewicz podkreśla też, że "car i król polski Aleksander I [...] zaskarbił sobie sympatię Polaków i stał się bohaterem dziękczynnej pieśni Boże, coś Polskę". W notatce nie ma ani słowa, że ów utwór (pierwotnie pod tytułem "Pieśń narodowa za pomyślność króla") nie był spontanicznie stworzonym dziełem, lecz powstał na zamówienie... prześladowcy Polaków księcia Konstantego. I że Polacy tak "kochali" cara, że zdanie oficjalnego refrenu "Naszego Króla zachowaj nam Panie!" już po roku zastąpili słowami "Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie".