W środę NASK wydała komunikat dotyczący tego, że "zidentyfikowano reklamy polityczne na platformie Facebook, które mogą być finansowane z zagranicy".
Jak wyjaśnia w komunikacie NASK, "działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych".
"Realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Analiza wskazuje na możliwą prowokację. Jej celem mogło być działanie na szkodę kandydata rzekomo wspieranego przez tego typu reklamy oraz destabilizacja sytuacji przed wyborami prezydenckimi" - czytamy w zamieszczonej informacji.
Jak informował w tym tygodniu portal niezalezna.pl, w ciągu ostatniego miesiąca formalnie niezależne od Rafała Trzaskowskiego podmioty wydały na agitację polityczną na Facebooku – w wielu wypadkach hejterską – ogromne sumy, niemal dwukrotnie większe niż wydatki na kampanię facebookową komitetu wyborczego Karola Nawrockiego.
Biorąc pod uwagę komunikat NASK i jego przesłanie, wynikałoby z niego, że hejterska kampania promująca Rafała Trzaskowskiego to... działanie prowokacyjne na szkodę Trzaskowskiego.
Meta: Nie ma dowodów na zagraniczną ingerencję
W środę wieczorem Meta, właściciel Facebooka, w przesłanym do PAP przez agencję PR Burson stanowisku poinformowała, że administrator powiązany z podejrzanymi "stronami potwierdził swoją tożsamość i znajduje się w Polsce".
Meta podkreśliła, że nie znalazła żadnych dowodów na zagraniczną ingerencję. Jak wyjaśniła, każdy użytkownik publikujący na platformach Mety reklamy związane z kwestiami społecznymi, wyborami lub polityką musi przejść proces weryfikacji w celu potwierdzenia swojej tożsamości oraz faktu, że rezyduje w kraju, w którym zamieszcza te reklamy.