Finał piątkowego posiedzenia w mokotowskim sądzie, czyli umorzenie sprawy Sławomira Nowaka i trzech innych oskarżonych, wywołał ogromne emocje. Niektóre wątpliwości można byłoby rozwiać, gdyby ujawniony został przebieg "narady" - sąd jednak odmówił portalowi Niezalezna.pl udzielenia takich informacji.
"Posiedzenie odbyło się z wyłączeniem jawności zgodnie z art. 95b § 1 k.p.k., na obecnym etapie Sąd nie udziela informacji zarówno w zakresie osób biorących udział w posiedzeniu w dniu 19 września 2025 roku, jak i stanowisk stron przedstawionych w jego toku. Nie ma również możliwości udostępnienia protokołu z przedmiotowego posiedzenia"
– przekazała nam sędzia Agata Pomianowska, wiceprezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa.
Pomimo tej tajemnicy udało się nam ustalić niektóre szczegóły. Budzą one zdumienie.
"Nie oponuje", czyli...
W poniedziałkowym komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie pojawiło się stwierdzenie:
"Wnioski o umorzenie postępowania zostały złożone bezpośrednio na posiedzeniu przez obrońców oskarżonych i samych oskarżonych. Prokurator obsadzający posiedzenie, ustosunkowując się do złożonych wniosków, stwierdził, że nie oponuje ich uwzględnieniu".
Podkreślmy zwrot "nie oponować". Albowiem z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że prokurator Małgorzata Ceregra-Dmoch biorąca udział w posiedzeniu wręcz poparła wniosek oskarżonych o umorzenie.
Zażalenie będzie czy nie
Znowu cytat z komunikat prokuratury:
A co padło na posiedzeniu w mokotowskim sądzie? Deklaracja, że prokuratura nie będzie składała zażalenia, jeśli sąd sprawę umorzy. To nie wszystko. Gdyby jednak sąd zdecydował inaczej, czyli nie umorzył sprawy, to sprawa miała zostać zwrócona do prokuratury.
Zresztą ciekawostką jest, że na posiedzenie organizacyjne, na którym z reguły omawia się terminy rozpraw lub kolejność przesłuchania świadków, pofatygowała się naczelnik wydziału śledczego, czyli ważna persona w każdej prokuraturze.
"Niecodzienna sytuacja, bo naczelnik nie chodzi na takie posiedzenia. Chyba że w sprawach przez siebie prowadzonych, a ta do niej nie należała"
- słyszymy od doświadczonego prawnika.
Referent odsunięty
- stwierdził rzecznik warszawskiej prokuratury.
Kolejna co najmniej nieścisłość. Zresztą bardzo łatwa do wychwycenia. Wystarczyło kilka minut, aby znaleźć archiwalne depesze relacjonujące sytuację przed Sądem Okręgowym w Warszawie w procesie Nowaka.
Jeszcze w 2023 r. - nawet w listopadzie, a więc niemal dwa lata po sporządzeniu aktu oskarżenia - prok. Jan Drelewski brał udział w postępowaniu przed sądem. Zresztą na posiedzeniach... organizacyjnych! W czasie, gdy był już na delegacji w Prokuraturze Krajowej, czyli nie miała ona żadnego znaczenia.
Dopiero znacznie później - już po przejęciu prokuratury przez nominatów Bodnara - został odsunięty od tej sprawy!
Asesor ze znikomym doświadczeniem
I jeszcze kwestia asesora Arkadiusz Domasata.
"W wyniku Systemu Losowego Przydziału Spraw, w dniu 05 lutego 2025 roku sprawa trafiła do referatu ASR Arkadiusza Domasat i została zarejestrowana pod sygnaturą akt VIII K 105/25"
- przekazała s. Anna Pomianowska, wiceprezes Sądu Rejonowego Warszawa Mokotów.
Domasat nominację asesorską otrzymał w sierpniu 2024 r., czyli miał zaledwie pół roku doświadczenia w orzekaniu, gdy do jego referatu trafiła sprawa przeciwko Nowakowi i pozostałym oskarżonym.