Obrazki z Jagodna sprzed półtora roku przedstawiano nam w mediach jako „zryw młodych”. Tymczasem frekwencja wśród nich wyniosła wówczas niecałe 69 proc., podczas gdy w pierwszej turze obecnych wyborów prezydenckich było to aż 72,8 proc.
Patriotyczne Julki, czyli „Polska gurom”
O tym, że wśród młodych bardzo szybko się zmienia było widać od miesięcy na Tik-Toku. Krótki filmik z satyrycznym obrazkiem „Polska gurom”, będącym zawołaniem Mariusza Pudzianowskiego i Tatrami w tle był w pewnym momencie najczęściej komentowanym na TikToku materiałem… na świecie. Odpowiedzią na usuwanie historii ze szkół przez minister Nowacką stała się moda na patriotyzm wśród uczniów, co umykało publicystom. Ogromną popularność miał kawałek amerykańskiego rapera, z podłożoną polską, patriotyczną symboliką – Anitą Włodarczyk, Robertem Lewandowskim, ale także Janem Pawłem II i prezydentem Andrzejem Dudą. Dowodem na to, że filmik był zrobiony spontanicznie przez młodzież, nie znającą meandrów polityki, był fakt że wśród owych postaci znalazła się także Wisława Szymborska.
To wszystko przełożyło się jednak na politykę w kampanii wyborczej. Niektórzy byli mocno zdziwieni patrząc jak dziewczyna z ostrym makijażem, mająca nick waleczna_patrycja99, którą wizualnie i gdy chodzi o słownictwo można by skojarzyć z Julkami z ogniem w oczach apelowała, by nie głosować na Trzaskowskiego, bo to szkodliwe dla Polski, wołając z przerażeniem: „Te wszystkie Julki pójdą na wybory i sprzedadzą nas za legalną skrobankę, czaisz?”. A na kanale Tomka Golonki młoda lesbijka, określająca się jako „osoba LGBT”, apelowała o głosowanie na Nawrockiego, bo ojczyzna jest ważniejsza od ideologicznych różnic.
„Wyborcza” załamana, że namawiając młodzież do głosowania wylansowała Mentzena
Zabawne wyglądał lament Gazety Wyborczej, która po I turze wyborów napisała: „I co żeście najlepszego narobili, zachęcając młodych do głosowania? No, to poszli. I zagłosowali na Mentzena” - słyszą działacze Akcji Uczniowskiej, inicjatorzy kampanii profrekwencyjnej Młodzi GłosujMY, skierowanej do wyborców z grupy wiekowej 18-29”. Faktycznie, Akcja Uczniowska, z pacyfą w logo, stworzona niegdyś jako narzędzie do walki z PiS, tym razem raczej zaszkodziła swoim patronom.
W pierwszej turze Sławomir Mentzen zdobył wśród młodzieży aż 34,8 proc. głosów, prawie dwa razy więcej niż drugi Adrian Zandberg – 18,7 proc. Głosowanie na partie nie kojarzące się z establishmentem władzy jest typowe dla młodego elektoratu niezmiennie od lat. Łowili wśród nich wyborców Janusz Korwin-Mikke, Paweł Kukiz czy Janusz Palikot. Publicyści akcentowali tu zjawisko mało zaskakujące, czyli niższe wyniki kandydatów PiS i PO, doszukując się osłabiania „duopolu”. Nie znoszę tego określenia, bo sugeruje ono jakoby pomiędzy głównym ugrupowaniem obozu niepodległościowego i głównym ugrupowaniem targowicy były jakieś podobieństwa. Ale gdyby trzymać się tej nazwy, niekoniecznie „duopol” musi słabnąć, bo wyborcy wraz z wiekiem rzadziej stawiają na politycznych ekscentryków.
Zandberg, a nie Biejat, czyli koniec koszmaru „strajku kobiet”
Ciekawsze były jednak dwie informacje. Pierwsza to prawie dwukrotna przewaga prawicowego Mentzena nad lewicowym Zandbergiem. Druga to fakt, że młodzi o lewicowych poglądach wybrali Zandberga, a nie Magdalenę Biejat. Przewaga Zandberga nad Biejat była ponad trzykrotna – 18,7 do 5,3. Młody lewicowy elektorat nie zagłosował na Biejat silniej akcentującą sprawy praw LGBT czy aborcję. Oznacza to definitywny koniec znaczącego wpływu agresywnej ideologii „strajku kobiet” na polską młodzież. A to bardzo ważne.
Zaskakującym sygnałem, że idzie tej kwestii zmiana, był pierwszy od wielu lat wzrost ilości powołań kapłańskich, który nazwałem „efektem księdza Olszewskiego”. Najbardziej ilość powołań wzrosła w… Poznaniu, poddawany silnej ateizacji. A przecież większość chętnych do seminariów to maturzyści.
Natomiast lewicowa młodzież postanowiła być w opozycji do obecnej władzy, nie wybrała lewicy wspierającej rząd Tuska, postkomunistycznej, oligarchicznej jak uwłaszczony na Muzie SA Włodzimierz Czarzasty. Wybrała lewicę socjalną, nie biorącą w przeszłości udziału w uwłaszczeniu nomenklatury, nie umoczoną w komunistyczną bezpiekę. To fakt, niezależnie czy te kwestie z przeszłości miały dla niej jakiekolwiek znaczenie. Liczą się skutki – trwałe umocnienie lewicy o demokratycznym rodowodzie kosztem postkomunistów. Co bardzo wiele na polskiej scenie zmienia, także w kontekście przyszłych sojuszów i koalicji.
Sławomir Sierakowski lamentował w TVP, że 16 proc. wyborców Zandberga poparło Nawrockiego. Ale sztab Trzaskowskiego bardzo mocno na to pracował, rzucając na ziemię w Poznaniu broniącego Osiedla Maltańskiego 21-aktywistę Patryka Szynkowskiego, czy prowadząc w czasie kampanii wojnę z lokatorami w Warszawie.
Oszustwo sondażowe
Fakt, że młodzi wyborcy w drugiej turze woleli Nawrockiego od Trzaskowskiego ma tu jednak znaczenie największe. Wskazuje na to, że młodzież głosująca na Mentzena ma określone poglądy i nie jest głupia, jak chciał widzieć ją obóz Trzaskowskiego. Dlaczego tak twierdzę?
Na cztery dni przed drugą turą ukazały się dwa sondaże. Z sondażu Opinia24 przeprowadzonego dla radia RMF wynikało, że 83 proc. wyborców Sławomira Mentzena chce głosować na Karola Nawrockiego, zaś na Rafała Trzaskowskiego jedynie 13 proc. Tymczasem Wirtualna Polska pokazała sondaż United Surveys, z którego wynika, że na Nawrockiego zagłosuje „44 proc. sympatyków Sławomira Mentzena. 35 proc. zwolenników Konfederacji deklaruje wybór Trzaskowskiego”. Socjologowie lubią w takich sytuacjach mówić o błędach i różnych metodologiach. Ale nie ma takich błędów ani metodologii, które powodowałyby różnicę w badaniach o 39 procent! Wp.pl napisała wówczas, że zdaniem dr hab. Renaty Mieńkowskiej-Norkiene „punktem zwrotnym kampanii przed II turą było spotkanie kandydata KO na piwie z szefem Konfederacji”. Jaki dodała ta pani „wcześniejsze prognozy wskazywały, że 85 proc. wyborców Mentzena poprze Nawrockiego”.
No więc to było robienie z wyborców Mentzena debili, totalnych bezmózgów, którzy nie mają własnych poglądów, żadnej wiedzy o polityce. Wystarczy im zamachać przed nosem filmikiem z trzema politykami pijącymi piwo i prawie POŁOWA z nich zmienia zdanie: już LUBI TRZASKOWSKIEGO. Że jacyś mało zorientowani wyborcy trafiają się w elektoracie każdej partii, to oczywisty fakt. Ale nie ma elektoratu tak głupiego, by aż 41 proc. z niego zmieniło zdanie pod wpływem incydentu, taniej zagrywki Trzaskowskiego i Sikorskiego.
Dodajmy dla porządku, że w między czasie głosowanie na Nawrockiego zapowiedział szereg liderów Konfederacji, w tym Krzysztof Bosak czy Przemysław Wipler, a także związany z Grzegorzem Braunem Janusz Korwin-Mikke. Ale wyborcy Mentzena ich już nie lubią, oni uwielbiają Trzaskowskiego i Sikorskiego, bo… napili się piwa.
Mentzen jak Kukiz
Poparcie przez młodych wyborców dla Nawrockiego w II turze przypomniało sytuację z wyborów w 2015 r. Wówczas w pierwszej turze Andrzej Duda wygrał nieznacznie z Bronisławem Komorowskim, 34,76 - 33,77. A trzeci był Paweł Kukiz – 20,80, czyli miał takie poparcie, jak w 2025 r. Mentzen wspólnie z Braunem. Elektorat rockmana Kukiza, podobnie jak dziś elektorat Mentzena, chciał powstania jakiejś trzeciej siły na scenie politycznej, ale jednocześnie bardziej nie lubił rządzącej PO, niż opozycyjnego PiS. Do tego Andrzej Duda, młodszy i bardziej dynamiczny, przyciągnął część elektoratu Kukiza nie będącego tradycyjnym elektoratem prawicy i wygrał.
Z podobną sytuacją mamy do czynienia teraz. Z badań wynika, że elektorat Sławomira Mentzena to elektorat nieco mniej konserwatywny obyczajowo - w praktykach religijnych uczestniczy 72 proc. ale tylko 26 proc. robi, co najmniej raz w tygodniu. A 28 proc. wyborców Sławomira Mentzena stanowią niepraktykujący. Nawrocki dostał więc głosy także tego elektoratu, którego konserwatyzm wynika bardziej ze zdrowego rozsądku, niż religijności.
Ależ szybko to się stało!
Największą rewelacją jest fakt, że rząd Tuska stał się dla młodzieży wrogiem tak wcześnie, zaledwie po 1,5 roku rządów. Gdy rządził PiS, totalna opozycja nie zdołała w latach 2015-2020 zorganizować wokół siebie żadnej młodzieżowej kontestacji. Niezależnie czy protest nazywał się protestem emerytów mundurowych czy studentów, pojawiały się te same twarze. Dopiero po 5 latach pojawił się wspomniany „strajk kobiet”, który masowo przyciągnął młodych. Ale za poprzednich rządów Tuska z lat 2007-2015 było trochę podobnie. Protesty młodzieżowe na dużą skalę pojawiły się w roku 2011 (kibice), a na skalę ogromną w roku 2012 (ACTA).
Teraz wystarczyło tylko 1,5 roku! Bo protesty z dominującym udziałem starszych osób potrafiły posługiwać się hasłami zaciekawiającymi młodzież, jak moje hasła „Ruda wrona Orła nie pokona” czy „Nie bać Tuska”. Zbyt mało docenione są tu protesty rolników, na których dominowali młodzi ludzie, nie gorzej od rówieśników z wielkich miast posługujący się mediami społecznościowymi. Działania rządu takie, jak areszt dla Dariusza Mateckiego, jednego z najpopularniejszych polityków w mediach społecznościowych, też odegrały swoją rolę. Wreszcie ogromną popularność zyskała Telewizja Republika, która okazała się mieć zdecydowania młodszego widza niż TVP Info za rządów PiS.
Na młodych widzów wpływ też miał Kanał Zero Krzysztofa Stanowskiego, który przyjął na siebie rolę Stańczyka, krytykującego wszystkich, ale ponieważ zdecydowanie najbardziej sztuczny i zakłamany był Rafał Trzaskowski, w niego ta krytyka uderzała najbardziej. Jedno jest pewne: czas narzekania na młodzież na prawicy definitywnie się skończył.