Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Krajobraz po kataklizmie. Chaos, działania na pokaz i propaganda. Powodzianie mają dość "takiej" pomocy

Te środki, które mieli, skierowali tam, gdzie jest to widoczne, a mniejsze miejscowości olali. I gdyby nie wolontariusze z całej Polski nic by się nie działo – mówią nam mieszkańcy terenów dotkniętych ubiegłoroczną powodzią. Ich słowa potwierdza senator PiS Aleksander Szwed, który wskazuje na konieczność wyasygnowania przez rząd większych funduszy ma pomoc poszkodowanym mieszkańcom, samorządom i odbudowę infrastruktury. - Straty są olbrzymie i ciągle nie dzieje się zbyt wiele – podkreśla.

Pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi Marcin Kierwiński
Pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi Marcin Kierwiński
Tomasz Jędrzejowski | @DGeneralneRSZ - Gazeta Polska | x.com

Akt rozpaczy

W Stroniu Śląskim zbiega się kilka rzek (Biała Lądecka, Morawka i Czarna Woda), w związku z czym w mieście tym znajdowało się wiele kładek i mostów, które w wyniku wrześniowej powodzi uległy zniszczeniu. Główna droga dojazdowa do Stronia wiedzie od Lądka Zdroju, gdzie wojsko uruchomiło już most tymczasowy, jednak samo Stronie choćby prowizorycznej przeprawy się do tej pory nie doczekało. Obecnie jedyna przejezdna droga od strony Czarnej Góry jest bardzo trudna do pokonania przez duże pojazdy z zaopatrzeniem, co sprawia, że miasto de facto jest pozbawione możliwości normalnego funkcjonowania.

Zniecierpliwieni mieszkańcy Stronia Śląskiego – jak podkreśla jeden z nich w rozmowie z Niezalezna.pl – „w akcie rozpaczy” zorganizowali happening ukazujący otwarcie mostu, na który czekają od blisko czterech miesięcy. 

- Młodsi ludzie przechodzą przez rzekę wpław, a przez dwa miesiące nie było żadnych kładek, nie było żadnej komunikacji pomiędzy brzegami rzeki. Prywatny przedsiębiorca postawił kilka kładek. Dobre i to, ale podejrzewam, że to jest totalna samowola budowlana i wolę nie myśleć, co będzie, jak ktoś spadnie z takiej kładki do rzeki, albo ona się zarwie 

– mówi nam mieszkaniec Stronia, który woli nie ujawniać swoich personaliów.

Chaos i brak środków

Kolejny z rozmówców Niezalezna.pl podkreśla, że tego typu działania powinny być realizowane przez władze powiatowe lub wojewódzkie i wspomina w tym kontekście chaos i brak środków podczas trwania powodzi i tuż po niej. „Cała ta akcja w Kotlinie Kłodzkiej, to gdyby nie wojsko i Straż Pożarna, to tam by się w ogóle nic nie działo. Ale Straż nie miała sprzętu inżynieryjnego, w wojsko sprzątało obszary popowodziowe bez ciężkiego sprzętu. Oni to robili normalnie łopatami. Rzucili WOT, który na łopatach jechał dwa miesiące" – słyszymy.

- Jeśli chodzi o infrastrukturę, to nie wydarzyło się zbyt wiele. Cały czas apelujemy na poziomie parlamentarnym do strony rządowej, żeby skierowano większe fundusze na pomoc powodzianom – i tą pomoc bezpośrednią dla powodzian i tą infrastrukturalną dla samorządów, bo straty są olbrzymie i ciągle nie dzieje się zbyt wiele 

- mówi zaangażowany w pomoc powodzianom senator PiS Aleksander Szwed.

Nie lepiej sytuacja przedstawia się w innych miejscowościach dotkniętych powodzią. Droga prowadząca do Bystrzycy Kłodzkiej została niemal całkowicie zmyta przez żywioł i przez półtora miesiąca była całkowicie nieprzejezdna. Jak relacjonują mieszkańcy, „powiat chyba o niej zapomniał”, a później zdecydowano, aby ubytki zasypać tłuczniem. „Minęło kolejne półtora miesiąca i to się zapada dalej. Można nią jechać nie szybciej niż 10 km/h, bo inaczej zostawi się na tej drodze zawieszenie” – przekonuje pan Piotr, który do Bystrzycy dojeżdża z Wrocławia.

Działania na pokaz

Mieszkańcy okolicznych miejscowości wskazują na brak środków na odbudowę infrastruktury oraz na indolencję urzędników. 

- Te środki, które mieli, skierowali tam, gdzie jest to widoczne, a mniejsze miejscowości olali. Jest całe mnóstwo mniejszych miejscowości, gdzie nic się nie dzieje. I gdyby nie wolontariusze z całej Polski nic by się nie działo

– relacjonują nasi rozmówcy.

Senator Szwed podkreśla, że rząd KO-Trzecia Droga- Lewica od początku nie miał pomysłu na pomoc powodzianom. „Myśmy 16 września zaproponowali specustawę powodziową, zawierającą szereg bardzo ważnych i dobrych rozwiązań dla powodzian które rozwiązywałyby wiele problemów, jak m.in. zasiłek w wysokości 24 tys. zł” – przypomniał.

Iluzoryczne odszkodowania

Kolejnym problemem mieszkańców Doliny Kłodzkiej dotkniętych wrześniowym kataklizmem jest pozyskanie pomocy finansowej i odszkodowań. A potrzeb wciąż jest bardzo wiele. Osuszanie, materiały i usługi budowlane, sprzęt, a w końcu opał – to najważniejsze z nich, jednak od wielu naszych rozmówców słyszymy, że stawiane im są liczne niezrozumiałe bariery. „Z całej puli powodziowej dostaliśmy 2 tys. zł, mimo, że 30 lat płacimy podatki, bo zameldowani jesteśmy gdzie indziej. Chodzi o to, żeby jak najmniej wydać" – mówi pan Piotr, który ma dom w okolicach Bystrzycy.

Zdarza się, że pomoc finansowa dla powodzian jest dalece niewystarczająca, a w przypadkach, kiedy zniszczony budynek był kredytowany, wypłacane im odszkodowania są przejmowane przez banki z uwagi na spadek wartości nieruchomości. Na sytuacje tego typu wskazują m.in. mieszkańcy Lewina Brzeskiego, które w 90 procentach było zalane przez wodę.

- Proponowaliśmy, żeby to nie było 100 czy 200 tysięcy, tylko, żeby to była pomoc do wartości odtworzeniowej danej nieruchomości, tak żeby nowe domy i mieszkania nie były budowane na terenach zalewowych

– przypomina Aleksander Szwed.

Nawiązując do wysokości odszkodowań, które mogą sięgać 200 tys. zł, senator Szwed przyznał, że mieszkańcy, którzy kierowali wnioski pieniądze otrzymywali je. „Ale kto dostanie 200 tysięcy? To już musi być naprawdę nieruchomość niemal zrównana z ziemią. Jeżeli stoi dach, a ściany nie nadają się już do użytku, to w zasadzie nieruchomość jest do wyburzenia. A w urzędzie przyznawali nie 200, a 80 czy 90 tys. zł, tylko dlatego, że dach jeszcze stoi. W tej sytuacji mieszkańcy często dostają pieniądze, ale nie wiedzą, co z nimi zrobić, bo ani za to nie wybudują nowej nieruchomości, ani nie wyremontują tej starej” – wskazał polityk.

Senator Szwed nawiązał do sprawy zgłoszonej do jego biura przez jedną z mieszkanek, która otrzymała na budowę nowego domu 107 tys. zł, przy czym rozbiórka starego wyceniona została na 114 tys. zł. 

– Ta pomoc jest nieskuteczna. A jeśli chodzi o infrastrukturę, która w znacznym stopniu uległa zniszczeniu, to słyszymy zapowiedzi, że będą fundusze unijne, że będą tu skierowane środki, ale to jest cały czas w sferze zapowiedzi, a pomoc jest potrzebna tu i teraz 

– tłumaczył parlamentarzysta.

Polityk podkreślił, że również przedsiębiorcy nie otrzymali należytej pomocy. „A przypominam, że proponowaliśmy jako Prawo i Sprawiedliwość świadczenie postojowe, ulgi w podatkach i wyrównanie strat adekwatnie do tych poniesionych w powodzi. Tego obecny rząd nie zrealizował. Efekt? Dużo działalności gospodarczych na tych terenach zamknęło się po powodzi” – dodał.

Władza nie wyciąga wniosków

Radny Rady Miejskiej Stronia Śląskiego Remigiusz Sławik przyznaje w rozmowie z Niezalezna.pl, że budowa mostu władzom „nie idzie”. „Podobno wiercenia gruntu dały wyniki inne niż były w rzeczywistości. Most buduje marszałek województwa, ale ja mieszkam obok i widzę tam tylko 4 osoby. Wszystko jest za wolno. Powiat skarżył się na brak pieniędzy, teraz już się nie skarży, ale do połowy listopada wszystkie drogi powiatowe wyglądały tragicznie. Później zaczęło się to poprawiać, ale nie rozumiem kwestii tego mostu” – mówi samorządowiec.

- Myślałem, że premier, ktoś, kto jest w tej polityce już tyle lat, będzie pamiętał to, co się działo w 1997 roku; że państwo polskie zadziała z czystej politycznej kalkulacji, ale oni nawet tego nie udźwignęli moim zdaniem

– dodaje.

Na pytanie, co się władzom Stronia Śląskiego udało, nasz rozmówca przyznaje, że „w gminie nie było większych problemów z wypłacaniem pieniędzy, dosyć dobrze to nawet naliczano, natomiast były dziwne sytuacje z pokrywaniem kosztu zakwaterowania dla powodzian”. - Płacono bardzo korzystne stawki pensjonatom czy firmom, ale w tym czasie oferty od prywatnych ludzi, którzy swoje mieszkania udostępniali powodzianom opiewające na kwoty cztery razy mniejsze nie były w ogóle rozpatrywane. Na przykład czteroosobowa rodzina była opłacana za 8,5 tys. zł, a nie rozpatrywane były propozycje od prywatnych osób za 1,6 tys. plus media – wylicza radny Sławik.

Owsiakowej pomocy nie widać

Pytany o wsparcie ze strony Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, samorządowiec wskazuje, że fundacja udostępniła mieszkańcom na pewien czas jedynie toalety i prysznice. - Wszystko, co by było od nich, byłoby oklejone, a ja nie widziałem nic, być może słabo szukam. Mówi się, że kupili jakieś osuszacze, ale ja osuszacze mam z PCK, a nie od Owsiaka. Nagrzewnicy też nie mam od Owsiaka. Być może dają komuś innemu i pomoc od Owsiaka mnie mija – słyszymy. 

Słowa radnego ze Stronia znajdują potwierdzenie w relacjach mieszkańców innych zalanych miejscowości. O ile słyszymy o pomocy ze strony Caritasu, który zapewnia najbardziej potrzebującym opał oraz specjalne karty, za pomocą których można pobrać gotówkę lub zrobić najpotrzebniejsze zakupy bez konieczności ich rozliczania w postaci faktur, to o pomocy ze strony fundacji Jerzego Owsiaka nie słychać

W Lądku Zdroju, gdzie choćby fundacja Telewizji Republika przekazała na remont zniszczonej przez żywioł szkoły 3 mln złotych widoczne działania WOŚP, podobnie jak w wielu innych miejscowościach sprowadzały się do udostępnienia przenośnych toalet oraz pryszniców i pralni, które od początku listopada już nie funkcjonują.

 



Źródło: niezalezna.pl

#powódź #Dolina Kłodzka

Przemysław Obłuski