"Donald Tusk nie ma już nic ciekawego do powiedzenia. Nie sądzę, żeby był w stanie przyciągnąć uwagę Polaków jakimiś nowymi koncepcjami, nowymi założeniami, które by stworzyły jakiś krąg jego zwolenników" – mówi w rozmowie z Niezalezna.pl politolog prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
A. Siwek: Donald Tusk w swoich wpisach w Internecie, coraz częściej bardziej przypomina publicystę niż polityka. Wczoraj doszło do wymiany takich uszczypliwości z prezydentem Dudą, ale podobne zachowania były premier prezentował już wcześniej. Czy pana zdaniem Donald Tusk to wciąż jest liczący się polityk, czy już bardziej komentator?
Prof. K. Kik: Polityczny złośliwiec raczej, bo to, co on robi, to nie jest udział w kampanii wyborczej, bo on nie powinien brać w niej udziału. To jest taka próba łapania za łydki jak pies. To nie jest polityka, to nie jest kampania, ani udział w kampanii. To jest charakter. W tym sensie, że Donald Tusk sam nie uczestniczy w kampanii, ale przejść obojętnie obok niej nie potrafi. To, co on robi, nie ma żadnego wpływu na nic. On jest osobowościowo człowiekiem złośliwym. W ten sposób wychodzi taka jego krzykliwość. Raczej chce przypomnieć o tym, że jest, niż uczestniczyć w czymkolwiek, bo to nie wnosi nic do kampanii wyborczej. To tylko przypomina ludziom o istnieniu Donalda Tuska.
Czy pana zdaniem, gdyby teraz Donald Tusk oświadczył, że nie popiera Rafała Trzaskowskiego, tylko powiedzmy Władysława Kosiniaka-Kamysza, to mogłoby realnie wpłynąć na wynik wyborów?
Nie. Donald Tusk sam stwierdził po różnego rodzaju wewnętrznych sondażach, że nie wygrałby wyborów i wycofał się. W ten sposób znikł z polskiej sceny politycznej. W moim przekonaniu on nie pociągnie już za sobą znaczącej ilości ludzi. Może oczywiście uczestniczyć w takich rozgrywkach wewnętrznych Platformy Obywatelskiej i wpływać na postawy jakiegoś odłamu, jakiejś frakcji małej. W skali kampanii wyborczej do wyborów prezydenckich to tych, co miał przekonać już przekonał, innych nie przekona.
Czy gdyby Donald Tusk zdecydował się w jakiejś formie powrócić do polskiej polityki, to czy mógłby on liczyć na duże poparcie?
Nie wiem, czy on ma coś ciekawego do powiedzenia. Bo to, co do tej pory widzimy, to w zasadzie tylko to szczypanie po łydkach, drobne złośliwości. Nie wiem, czy on miałby coś konstruktywnego do powiedzenia, co mogłoby zwrócić uwagę Polaków. To jest gracz polityczny. Nie sądzę, żeby był w stanie przyciągnąć uwagę Polaków jakimiś nowymi koncepcjami, nowymi założeniami, które by stworzyły jakiś krąg jego zwolenników. On sam jako polityk przeszedł już do historii.