Szturm "silnych razem" na Sąd Najwyższy? Manowska: "Mamy doniesienia..."
Od kilku tygodni politycy Koalicji Obywatelskiej coraz głośniej podważają rezultat wyborów prezydenckich, w których Karol Nawrocki wygrał z Rafałem Trzaskowskim.
Początkowo temat podjęły radykalne grupy związane m.in. z Romanem Giertychem, a następnie spin ten przeszedł także na ministrów rządu Donalda Tuska.
Za pomocą licznych protestów, często opartych na szablonach od Giertycha, wykreowano obraz masowego niezadowolenia, jednocześnie wywierając nacisk na Sąd Najwyższy, który bada protesty, oraz podważając rolę Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, oceniającej zgodność wyborów. Teraz dochodzi kolejny etap: organizacja manifestacji. Grupy sprzyjające KO, takie jak Polskie Babcie, Wolna Prokuratura i Wolność Równość Demokracja, zaplanowały na 27 czerwca poranne zgromadzenie przed Sądem Najwyższym.
I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska została zapytana dziś w RMF24, czy może dojść do szturmu na gmach budynku SN. Wskazała, iż taki scenariusz jest brany pod uwagę.
"Mamy doniesienia, że ktoś, kto jest uprawniony do wejścia w te strefę bezpieczeństwa będzie wpuszczał ludzi"
– powiedziała.
Mówiła też o szokującej zawartości korespondencji z niektórymi protestami wyborczymi.
"Ja sobie nie lekceważę tych protestów, tylko jeżeli przychodzi do nas – i to jest prawo oczywiście wynikające z konstytucji obywatela – natomiast jeżeli przychodzi do nas protest wyborczy, do którego są załączone jakieś pociski rosyjskie, już wtedy policja jest zaangażowana, to jest poważna sprawa"
– oznajmiła.
I Prezes SN odniosła się też do pomysłów polityków KO odnośnie ponownego przeliczenia głosów w całej Polsce.
"Sąd Najwyższy nie może ot tak sobie podjąć decyzji: to proszę jeszcze raz przeliczyć wszystkie głosy w Polsce. Z punktu widzenia jakiejś sprawiedliwości społecznej czy z punktu widzenia politycznego może i tak, ale Sąd Najwyższy jest uprawniony do rozpoznania protestów wyborczych. Wpływa protest, obywatel powinien tam sformułować zarzuty i tymi zarzutami się Sąd Najwyższy zajmuje. Gdyby był jakiś protest, który podniósłby zasadne zarzuty, że we wszystkich komisjach było coś nie tak, albo w 90%, ja nie wykluczam takiego orzeczenia, że Sąd Najwyższy w ramach postępowania dowodowego liczyłby wszystkie głosy w Polsce. Ale czy jest taki protest i czy zostanie on uznany za zasadny – ja tego nie wiem"
– powiedziała.
Wskazała także, że w jej opinii "jako prawnika nie ma takich powodów", by Karol Nawrocki nie mógł zostać zaprzysiężony 6 sierpnia.
"Konstytucja w tym zakresie zawiera pewną lukę, tam nie ma podstawy do tego, żeby w tej sytuacji, gdyby nie doszło do zaprzysiężenia prezydenta elekta z takich przyczyn, że pan marszałek nie zwołałby Zgromadzenia Narodowego, to ja nie dostrzegam w konstytucji podstawy do tego, żeby pan marszałek Hołownia pełnił funkcję prezydenta"
– oświadczyła.