Dziś, gdy obecny zarząd Poczty Polskiej przeprowadza kolejną falę zwolnień wśród pracowników, wpływowi zwolennicy koalicji 13 grudnia odwracają głowy w inną stronę. Nie jest przypadkiem, że akurat za obecnej władzy są możliwe takie decyzje. Logikę lumpenliberalnego, taniego państwa, które „rozwija się” poprzez instytucjonalne zwijanie, ćwiczyliśmy zbyt długo. Restrukturyzacja przez masowe zwolnienia to nie żadne uzdrawianie sytuacji, ale równia pochyła – osłabianie marki i znaczenia względem coraz silniejszej konkurencji. Dzieje się to jak zwykle kosztem szeregowych pracowników. Ale też kosztem renomy publicznej instytucji. A wreszcie gdy się okaże, że Poczta Polska właściwie nie jest już nikomu potrzebna, ogłosi się konieczność prywatyzacji. Z polskiej instytucji zostanie ogryzek w rękach spekulantów. Ludzie, którzy wrócili ponad rok temu do władzy, nie takie numery ćwiczyli. I nie zmienili się o jotę.