Cieszę się, że jest KOD. Cieszę się, że ta manifestacja się odbyła. Serio.
Pamiętam co się działo za poprzedniej władzy. Pamiętam jak pałowano i strzelano gumowymi kulami do demonstrujących (jak to ujęła uroczo pewna dziennikarka - ale o co ta afera, przecież to tylko gumowe kule).
Pamiętam jak nie pozwalano ludziom przeżywać swojej żałoby po 10 kwietnia. Jak policja i straż miejska pacyfikowała demonstracje.
Pamiętam jak ludzi pod Krzyżem opluwano, bito, wyzywano. Bezbronnych. Widziałem to i pamiętam.
Pamiętam jak gigantyczna tłuszcza, a wśród nich przestępcy, ale także policjanci w cywilu, politycy PO czy tysiące po prostu durniów, prowokowało do przemocy wobec kilkunastu osób zgromadzonych na Krakowskim Przedmieściu. Pamiętam jak tych ludzi szarpano, przepychano, uderzano, wyśmiewano - przy pełnej bierności służb porządkowych.
Pamiętam jak władza te prawdziwe orgie nienawiści, bo jak inaczej to nazwać, nazywała - „happeningami”, „ciekawymi demonstracjami”, a tych, którzy je urządzali - „prawdziwymi Europejczykami”.
Pamiętam jak dziennikarze usługujący władzy zachwycali się tą przemocą, napędzali spiralę nienawiści, pogardy.
Pamiętam jak wsadzano do aresztu, bez sądu, za kuriozalne zarzuty - tych, którzy władzy podpadli.
Pamiętam jak służby specjalne właziły do domów tym, którzy zażartowali sobie z prezydenta, albo do redakcji, które nie tak pisały o władzy. Pamiętam jak zatrzymywano dziennikarzy opisujących nieprawidłowości wyborcze.
I dziś, tak sobie patrzyłem na ten marsz KOD-u, tak sobie patrzyłem na to malutkie miasteczko namiotowe KOD-u pod KPRM - nikt ich nie zaczepiał, nikt nie bił, nikt im nie przeszkadzał.
I poczułem się szczęśliwy, jakby to dziwnie nie brzmiało, że teraz żyjemy w kraju, gdzie nikt takim ludziom nie przeszkadza. Gdzie politycy nie namawiają agresywnego tłumu, by się zbierał przy namiotach KOD-u i pluł na ludzi tam protestujących.
Poczułem się szczęśliwy, że tak teraz wygląda marsz KOD.
KOD to właściwie, w tym kontekście, najlepszy argument za nową władzą.
I OK, bierze mnie wściekłość, gdy wśród maszerujących widzę skorumpowanych politruków, którzy sami organizowali seanse nienawiści i łamali podstawowe prawa obywatelskie. Cynicznych złodziei, okradających przez lata naród. I wściekłość mnie bierze, gdy myślę, jak wielu z tych, którzy teraz wycierają sobie buźki słowami takimi jak Europa, wolność, tolerancja, gdy tylko zmieni się władza - będą znowu siedzieć cichutko, czy jak to mawiał Kijowski - „nie wpadną na to, żeby protestować”.
Ale dość. Jest ładna pogoda. Jest Warszawa. I jest Polska, gdzie można swobodnie, na luzie protestować.
To dobra zmiana.
Źródło: niezalezna.pl
Dawid Wildstein