W Polsce istnieje ponadpartyjna zgoda wokół potrzeby stworzenia systemu obrony terytorialnej i porzucenia wybitnie ekspedycyjnego modelu Wojska Polskiego tworzonego w ostatnich latach.
Reforma Wojska Polskiego po ośmiu latach rządów PO i w kontekście destabilizacji bezpieczeństwa europejskiego wskutek rosyjskiej agresji na Ukrainie jest zadaniem pilnym. Polska opinia publiczna jest słabo poinformowana o realiach systemów wojskowych we współczesnym świecie
. Ogłoszona właśnie przez ministra Tomasza Siemoniaka „koncepcja doskonalenia funkcjonowania Narodowych Sił Rezerwowych” będzie zapewne punktem startu do wznowienia dyskusji na temat pożądanego modelu Sił Zbrojnych RP. Niniejszymi rozważaniami rozpoczynam więc cykl artykułów przedstawiający modele armii w wybranych państwach naszego kręgu cywilizacyjnego. Dzisiejszy tekst jest rodzajem wstępu do niego. Ufam, że moje uwagi pozwolą Państwu lepiej ocenić zarówno przebieg oczekiwanej dyskusji politycznej na ten temat w ramach nadchodzącej kampanii wyborczej, jak i naturę propozycji przedkładanych przez jej uczestników.
Reforma Siemoniaka
W myśl decyzji MON‑u armia czynna ma być zwiększona ze 100 do 110 tys. żołnierzy, a wraz z rezerwistami z NSR-u osiągnąć 130 tys. ludzi. W perspektywie trzech lat powstać ma obrona terytorialna, ukompletowana z rezerwistów oraz członków organizacji paramilitarnych. W jej skład wejdzie ok. 20 kompanii tworzonych przy wojewódzkich sztabach wojskowych oraz 86 pododdziałów powiatowych przy wojskowych komendach uzupełnień.
W siłach tych ma powstać 2,5 tys. stanowisk, do których przyporządkowanych ma być dwóch, trzech rezerwistów, służących rotacyjnie. W sumie 5–7,5 tys. żołnierzy. W charakterze dowódców i instruktorów do sił tych skierowanych zostanie 500 żołnierzy zawodowych. Formacja ta ma służyć za szkielet obrony terytorialnej. Reforma ma wejść w życie 1 stycznia 2016 r. Moment jej ogłoszenia (start kampanii wyborczej), obóz polityczny, który ją firmuje, a który jest odpowiedzialny za załamanie się systemu szkolenia rezerw osobowych WP po 2009 r., oraz fakt, że reforma ma być w pełni zakończona w perspektywie ośmiu lat (dwóch kadencji parlamentarnych!), nie napawają optymizmem ani co do tempa zmian (wyzwania na nas nie zaczekają), ani co do wiarygodności woli działania rządu. Ważne jednak, że temat został podniesiony, a koncepcja zaprezentowana. W Polsce istnieje ponadpartyjna zgoda wokół potrzeby utworzenia systemu obrony terytorialnej i porzucenia wybitnie ekspedycyjnego modelu Wojska Polskiego tworzonego w ostatnich latach.
Modele armii
W czasach nam współczesnych istnieją trzy zasadnicze modele armii:
– poborowa – oparta na powszechnym obowiązku służby wojskowej obywateli z 1–3-letnim okresem służby zasadniczej i pozostawaniem w rezerwie przez kolejnych 20–40;
– milicyjna – oparta na powszechnym obowiązku służby wojskowej obywateli (Szwajcaria, obrona terytorialna w byłej Jugosławii) lub na zaciągu ochotniczym (milicje stanowe i Gwardia Narodowa w USA, Territorial Army w Wielkiej Brytanii, formacje obrony terytorialnej w państwach bałtyckich). W armii tego typu krótkiemu okresowi szkolenia zasadniczego w służbie czynnej (w wypadku milicji opartej na powszechnym obowiązku wojskowym) towarzyszą częste szkolenia rezerwistów i ich wysoka gotowość mobilizacyjna;
– ochotnicza – zawodowa – oparta na ochotniczej, zawodowej (oficerowie i podoficerowie) i kontraktowej (podoficerowie i szeregowi) służbie wojskowej.
Armie obrony terytorialnej
Wymienione modele sił zbrojnych dominowały lub dominują w poszczególnych państwach w zależności od sytuacji geopolitycznej i wynikających z niej wyzwań. Obawa przed zmasowaną inwazją na własne terytorium lub zamiar jej dokonania na terytorium sąsiada, a zatem uznanie, że zasadniczą misją sił zbrojnych będzie obrona kraju lub udział w wielkiej wojnie powszechnej, skutkuje zwykle utrzymywaniem licznej armii poborowej, opartej na powszechnym obowiązku służby wojskowej. W zależności od uwarunkowań geograficznych, prawdopodobieństwa inwazji, możliwości demograficznych, budżetowych i tradycji historycznej armie obrony terytorialnej przyjmują postać armii poborowych, milicyjnych lub kombinacji jednej i drugiej z tych form. Siły zbrojne oparte na poborze są/były utrzymywane przez państwa Europy kontynentalnej (np. Francję do 1997 r., Polskę do 2008 r., Szwecję do 2010 r., Niemcy do 2011 r. a obecnie nadal np. przez Finlandię, Danię, Norwegię, Estonię i Litwę) czy silnie zagrożony Izrael. Armię typu milicyjnego ma słabo zagrożona Szwajcaria, a rozbudowane formacje pomocnicze tego typu funkcjonują także w siłach zbrojnych np. Łotwy, Finlandii i Szwecji.
Armie ekspedycyjne
Szczególne uwarunkowania geograficzne (położenie wyspiarskie lub zamorskie) i determinowana nim ekspedycyjna natura prawdopodobnych operacji wojennych silnie wpływają na wybrany model armii. To właśnie ten czynnik wyznaczał zawodowy charakter armii brytyjskiej czy amerykańskiej (po 1973 r.). Zarówno dla USA, jak i dla Wielkiej Brytanii wielka wojna obronna NATO nosiłaby zasadniczo charakter operacji ekspedycyjnej (wsparcia sojuszników z Europy kontynentalnej) z małym prawdopodobieństwem prowadzenia lądowych konwencjonalnych działań bojowych na własnym terytorium.
Brak lub nikłe prawdopodobieństwo bezpośredniego zagrożenia militarnego własnego terytorium oraz wyzwania typu ekspedycyjnego skutkują zwykle przyjęciem modelu ochotniczej armii zawodowej. Ten model armii dominuje zatem obecnie w świecie zachodnim. Decyduje o tym sytuacja geopolityczna na Starym Kontynencie zrodzona po zakończeniu zimnej wojny, tzn. niskie ryzyko konieczności odpierania najazdu na własne terytorium, dokonanego przez agresora dysponującego porównywalną technologią wojskową i wysokie prawdopodobieństwo uczestniczenia w misjach ekspedycyjnych przeciw słabszemu technologicznie nieprzyjacielowi. Przypadkiem szczególnym w Europie jest obrona Wysp Brytyjskich. Zależy ona (zależała także w okresie zimnej wojny) przede wszystkim od tych rodzajów sił zbrojnych, które ze swojej natury skłaniają do profesjonalizacji służby (marynarka wojenna i lotnictwo). Czynnik geograficzny zdecydował zatem o zawodowym, ochotniczym charakterze Armii Brytyjskiej także przed 1991 r.
Wartość bojowa i użyteczność polityczna wojska
Wartość bojowa armii państw demokratycznych zależy od dwóch czynników: (1) zdolności do zwalczania sił zbrojnych i niszczenia infrastruktury decydującej o potencjale wojennym nieprzyjaciela (zdolność do zabijania); (2) zdolności politycznej państwa, a szczególnie opinii publicznej, do akceptacji strat własnych (zdolność do umierania). O ile pierwsza z nich wynika przede wszystkim z poziomu technologicznego wojsk i ich morale, o tyle druga jest skutkiem uwarunkowań politycznych, a nie wojskowych. Inna jest zdolność do akceptacji strat w obronie własnego terytorium przed obcym najazdem, a inna w sytuacji misji interwencyjnych w odległych regionach. Doświadczenia amerykańskie z wojny wietnamskiej wykazały, że we współczesnych demokracjach armia z poboru nie nadaje się do prowadzenia operacji ekspedycyjnych w odległych regionach w warunkach intensywnego przekazu medialnego, docierającego do opinii publicznej, toczącego taką wojnę państwa. Operacje ekspedycyjne, także ze względów politycznych, wymagają zatem armii zawodowych. Czym innym jest bowiem żądanie, by poborowi żołnierze, obywatele np. francuscy, ryzykowali życie w obronie Strasburga, a czym innym próba wysłania ich do walki np. w Kuwejcie, Bośni i Hercegowinie, Mali czy Czadzie. Każdy rząd demokratyczny, który by się dziś odważył użyć armii poborowej w misji ekspedycyjnej, przegrałby kolejne wybory.
Elastyczność
Główną przyczyną odchodzenia od poboru w licznych państwach europejskich i przechodzenia przez nie na armie zawodowe była zmiana uwarunkowań geopolitycznych po 1991 r., a w ślad za nią zmiana przewidywanego charakteru misji sił zbrojnych – zanik zagrożenia zmasowanym najazdem równorzędnego nieprzyjaciela na terytorium własne i wzrost zapotrzebowania na misje ekspedycyjne (Irak, Jugosławia, Afganistan, Afryka).
Rosyjska agresja na Ukrainie i groźba jej kontynuacji w Europie Środkowej powtórnie zmieniają środowisko bezpieczeństwa, zmieniają więc i modele armii. Pierwszymi tego przejawami były powrót Litwy do poboru, wstrzymanie redukcji ilościowej armii fińskiej i wprowadzenie w Norwegii kilka dni temu powszechnego obowiązku wojskowego dla kobiet. Sąsiedzi Rosji zbroją się i szkolą wojskowo. Polska też powinna.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Przemysław Żurawski vel Grajewski