Przymierzany przez swoich klakierów na tegorocznego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Radosław Sikorski ma duży problem. „Słuszna koncepcja” dla Ukrainy, którą zaciekle forsował, stała się właśnie narzędziem wspólnej polityki Janukowycza i Putina przeciw majdanowi i nowemu rządowi Ukrainy. Wczoraj Radosław Sikorski stwierdził, że winny obecnemu kryzysowi na Ukrainie jest sam Wiktor Janukowycz, który złamał porozumienie wynegocjowane w blasku fleszy. Zakładało ono m.in., że ukraiński satrapa pozostanie u władzy do końca roku. To nie tak. Wracam pamięcią do dnia podpisania tego porozumienia: „Bando precz, zekom śmierć!” – słyszało się wówczas na majdanie. Radykalizacja nastrojów, wypowiedzenie przez plac posłuszeństwa opozycji parlamentarnej, wygwizdanie liderów – taka była reakcja na „wielki sukces” europejskich polityków i widmo dalszej władzy znienawidzonego „Januka”. W konsekwencji prezydent uciekł.
Jak pokazała jego wczorajsza konferencja, „Januk” uczepił się feralnego porozumienia jak tonący brzytwy. Problem jednak w tym, że zaczyna tą brzytwą groźnie wymachiwać.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Mucha