Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Krasnodębski dla niezalezna.pl: "NYT" szykuje czytelników na zmianę władzy w Polsce

Publikacja, New York Timesa o Jarosławie Kaczyńskim, to powielanie negatywnych opinii, ale jest również bardzo symptomatyczna. Szykują swoich czytelników do zmiany władzy w Polsce - mówi portalowi niezalezna.pl profesor Zdzisław Krasnodębski.

Małgorzata Armo
Małgorzata Armo
Publikacja, New York Timesa o Jarosławie Kaczyńskim, to powielanie negatywnych opinii, ale jest również bardzo symptomatyczna. Szykują swoich czytelników do zmiany władzy w Polsce - mówi portalowi niezalezna.pl profesor Zdzisław Krasnodębski. - Media zachodnie muszą informować swoich czytelników, że Donald Tusk nie jest już ukochanym przywódcą narodu, a w Polsce wszystko dzieje się znakomicie. A parę miesięcy temu taką właśnie przedstawiano wizję Polski - dodaje profesor.

New York Times opublikował tekst o Prawie i Sprawiedliwości, o prezesie Jarosławie Kaczyńskim. Od razu niektóre polskie media wykorzystały okazję, aby znowu zacząć straszyć PiS. Jak powstają takie teksty jak tek w NYT?
New York Times nie ma w Polsce stałego korespondenta, zazwyczaj przyjeżdża dziennikarz, który ma na miejscu asystentów, ludzi wprowadzonych. I tego typu artykuły są zwykle streszczeniem opinii, które kursują w Polsce. Przecież nie wyrabia sobie własnych opinii, czy nie dokonuje głębszych analiz. Urządza się dziennikarzom spotkania z jakimiś ludźmi, najczęściej jednej opcji. I potem jest efekt. Powstaje taki artykuł.

Oczywiście, jest jakaś generalna, czy ogólna opinia, która w Stanach Zjednoczonych panuje na temat Jarosława Kaczyńskiego, ale też Europy Środkowo-Wschodniej, też Victora Orbana. Jest to jakby ogólny schemat interpretacyjny, czy ogólna narracja, która w takie teksty się wpisuje.

Niedawno też w NYT był artykuł o filmie "Smoleńsk". Współpracownicą autora była dziennikarka współpracująca z "Gazetą Wyborczą". To są więc te same kręgi. Z grona osób bardzo zaangażowanych politycznie, kształtujących tutaj opinie nieprzyjazne PiS, wypływają opinie, które się publikuje za granicą, a potem tutaj cytuje, jeszcze pokręcając niektóre wiadomości. To obieg zamknięty negatywnej propagandy. Miałem kilka razy okazję spotkać się z takimi dziennikarzami i oni przyjeżdżają do Polski z gotowymi opiniami, szukają tylko potwierdzenia, ewentualnie ilustracji tekstu.

Trudno więc takie teksty nazwać dogłębną analizą?
Korespondenci, którzy są w Polsce na stałe, mieszkają obok siebie, tworzą coś w rodzaju getta, mają swoje sympatie, swoje przyjaźnie. Są kręgami, które nazywamy establishmentem lewicowo-liberalnymi, no więc powielają się opinie. Są niewątpliwie dziennikarze, którzy piszą "ostrzej", nie unikają zupełnie propagandowego tonu, na przykład dziennikarz Frankfurter Allgemeine Zeitung Konrad Schuller, gdy na przykład korespondent De Welt Gerhard Gnauck zdobywa się na bardziej zróżnicowany obraz Polski. Natomiast w przypadku anglojęzycznych gazet, czasopism problem polega, że oni najczęściej nie mają tutaj nikogo na stałe. Teksty osoby, która przyjeżdża na trzy dni nie można nazwać dogłębną analizą, to nigdy nie jest analiza przyczyn, powiela się jedynie jakiś stereotyp.

Nie powinniśmy się tego typu publikacjami, czy są pozytywne, czy negatywne, przejmować. Oczywiście, powinniśmy je rejestrować. Dla mnie ten artykuł jest o tyle istotny, że w tej chwili media zachodnie muszą informować swoich czytelników, że Donald Tusk nie jest już ukochanym przywódcą narodu, a w Polsce wszystko dzieje się znakomicie. A parę miesięcy temu taką właśnie przedstawiano wizję Polski. W tym sensie jest to symptomatyczne. Mówi się też o powrocie PiS, Jarosława Kaczyńskiego do władzy. Publikacje te mają przygotowywać negatywnie, ale są symptomatyczne. Odnotowują nowy trend w polskiej polityce. Natomiast możemy być pewni, że gdy dojdzie do zmiany władzy, jeśli Jarosław Kaczyński rzeczywiście utworzyłby rząd, to nie powinniśmy szukać pozytywnych i obiektywnych recenzji w niektórych, a nawet większości gazety tego typu jak NYT.

W krótkim czasie dwie publikacje w amerykańskim tytule. Najpierw o filmie "Smoleńsk", teraz o Jarosławie Kaczyńskim. Skąd takie zainteresowanie polską prawicą w takiej gazecie jak New York Times?
Do tej pory Polska uchodziła za kraj sukcesu. Jak wiadomo w Europie nie dzieje się najlepiej, co jest porażką Zachody. I Polska służyła jako przykład kraju, gdzie dzieje się bardzo dobrze, gdzie jest znakomity polityk, którego upiększano, przystrajano jak tylko było to możliwe. Pomijano wszystkie rzeczy, o których wiemy od dawna, jak styl uprawienia polityki, rządzenia, powtarzano negatywne opinie o opozycji. Powtarzano chociażby oficjalną wersję przyczyn katastrofy smoleńskiej. Płynęło to wszystko co znamy z Warszawy. Te media kształtują opinię publiczną, ale również wpływają na publikacje naukowe. Byłem niedawno dłużej w Stanach Zjednoczonych i mnie było bardzo trudno przekonać podczas wykładu słuchaczy, że rzeczywistość wygląda inaczej, skoro oni czytali takie pochlebne komentarze. A teraz widać, że tego mitu o kraju sukcesu nie da się utrzymać.

 



Źródło: niezalezna.pl

Grzegorz Broński