GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

"I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!": o absurdach politpoprawności. RECENZJA

"I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!" to kolejna z komediowych produkcji, która bierze na celownik polityczną poprawność, eksponując przy tym swoistą narodową specyfikę (w tym przypadku francuską) obśmiewanego społeczeństwa. Film Philippe'a de Chauverona powiela co prawda wiele scenariuszowych oczywistości, niemniej jednak dawka i rodzaj prezentowanego humoru są czymś, co skutecznie zapewnia widzom dobrą zabawę. 

"I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!" w kinach
"I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!" w kinach
fot. mat.pras.

Francuski reżyser dość regularnie sięga po otaczającą nas codzienność (także polityczną) jako źródło i inspirację do swoich filmów. Dwa lata temu rozbawiał swoich widzów dziełem "Czym chata bogata", które było groteskowym wyśmianiem polityki migracyjnej Francji, a przy tym nadęcia liberalnych elit znad Sekwany. I tym razem Francuzi będą mogli przejrzeć się w nowym filmie Chauverona niczym w krzywym zwierciadle, które uwypukla wady, punktuje narodowe problemy, ale finalnie pozwala na choćby mały, ale jednak kojący balsam z lokalnej i państwowej dumy.



Jak reżyser buduje to filmowe krzywe zwierciadło? Przede wszystkim sięgając po Christiana Claviera, aktora, który jak nikt nadaje się do roli typowego przedstawiciela francuskich elit. Nie brakuje mu snobizmu, pychy i francuskiego przekonania o tym, że jest się pępkiem świata. Filmowy Claude to oficjalnie liberał, przyjmujący z dobrodziejstwem całą polityczną poprawność, ale w sytuacjach podbramkowych wychodzi z niego i rasizm, i ksenofobia, i wszystkie nieprzyjemne oblicza paryskiego zarozumialstwa. 

Względnie spokojne, przewidywalne i dobre życie Claude'a kończy się jednak wraz z przejściem na wyczekiwaną emeryturę. Bohater ma co prawda więcej czasu, by dzielić na czworo życiorys swojego ulubionego poety, niemniej jednak nad literaturę musi przedłożyć problemy rodzinne. Wszystkie cztery córki postanawiają... wyjechać z Francji. I to właśnie tutaj widać całą przewrotność reżyserskiego kunsztu Chauverona - córki francuskiego oligarchy (można chyba tak powiedzieć) wyszły bowiem za mąż za Francuzów pochodzenia... wielorakiego. Jest i biznesmen pochodzący z Chin, jest niespełniony aktor z Senegalu, jest wreszcie Żyd i muzułmanin... Rodzina w stylu multi-kulti nie tylko musi mierzyć się z poczuciem obcości czy przytykami teścia, ale również z kontrofensywą francuskiej rodziny, która za wszelką cenę chce, by ich najbliżsi (córki, wnuki, a co za tym idzie - i zięciowie) pozostali nad Sekwaną. 

Nie zdradzając zbyt wiele z fabuły - plan zarażenia zięciów ponowną miłością do wszystkiego co francuskie jest tyleż prymitywny i przewidywalny, co śmieszny. Największą zaletą "I znowu zgrzeszyliśmy..." jest to, że twórcy biorą na celownik absolutnie wszystkie grupy społeczne: dostaje się Żydom, muzułmanom, katolikom, homofobom, homoseksualistom, imigrantom, rdzennym Francuzom, Macronowi, związkowcom, rasistom, Afrykanom... Uff! Ta lista wydaje się nie mieć końca, niemniej humor tej komedii jest ciepły: mówiąc Ignacym Krasickim: "I śmiech niekiedy może być nauką - jeśli się z przywar nie z osób natrząsa...". Taki jest właśnie film de Chauverona. 

Produkcja ta jest przy tym przestrogą nie tylko dla samych Francuzów, ale i innych mieszkańców Europy. Współczesne grzechy mieszkańców naszego kontynentu są groteskowo przerysowane, momentami wręcz do absurdu - a żarty i gagi raz bawią do łez, innym razem wywołują tylko drobny uśmiech, ale humor to duża siła tego filmu. Nie jest to co prawda wielka socjologiczna analiza francuskiego społeczeństwa, a raczej jego kabaretowa wiwisekcja, ale jeśli oczekujemy od komediowego kina tego, by umiało pochylić się nad problemami teraźniejszości, to Chauveron pokazuje, jaki kierunek trzeba obrać. I nawet jeśli nie każdy dowcip musi być trafiony w nasze poczucie dobrego smaku czy humoru, to takie przejrzenie się w krzywym zwierciadle zawsze się przydaje - a przy tym przynosi dużo dobrej zabawy. Warto!

 



Źródło: niezalezna.pl

#Philippe de Chauveron #dobry Boże!" #"I znowu zgrzeszyliśmy

redakcja