- Dobrze byłoby, gdyby ten Narodowy Program Szczepień był wyjęty z bieżącej politycznej walki. To na pewno nie służy zdrowiu wśród Polaków - ocenił w rozmowie z portalem Niezależna.pl wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel.
Politycy totalnej opozycji oraz związane z nimi mediami zarzucają rządowi, że ten zbyt wolno prowadzi akcję szczepień. Nie trafia do nich argumentacja dotycząca tego, że wynika to ze zbyt małych dostaw szczepionek od dostawców. Przekonują oni, że nie należy magazynować rezerw szczepionek dla osób, które otrzymały pierwszą dawkę i trzeba jak najszybciej szczepić wszystkich.
Szef klubu Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk skrytykował na antenie TVN 24 system przyjęty w Narodowym Programie Szczepień, według które zabezpieczaną są szczepionki dla osób, które otrzymały już pierwszą dawkę. - Tak naprawdę połowa szczepionek jest niewykorzystana. W klasach I-III mogłoby się odbyć szczepienie, żeby zabezpieczyć nauczycieli - powiedział.
- "564 tysiące szczepionek leżą w magazynie. Miała być odkładana połowa dawek, a już jest - więcej niż połowa. Nie mówiąc o tym, że inne kraje zmieniają strategie w związku z wariantem B1.1.7, priorytetyzują szczepienie kosztem zapasów. Czy trzymanie tak dużej rezerwy ma sens?"
- pytał na Twitterze poseł partii Razem Adrian Zandberg.
Wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel ocenił, że jest to "szukanie dziury w całym". - Z jednej strony nie dziwi mnie taka desperacja w szukaniu czegoś, za co można byłoby zaatakować rząd, ale z drugiej strony dobrze byłoby, gdyby ten Narodowy Program Szczepień był wyjęty z bieżącej politycznej walki. To na pewno nie służy zdrowiu wśród Polaków - mówił w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
- Ten argument jest zupełnie pozbawiony racjonalności. Po to odkładamy z każdej pary szczepionek jedną dawkę, żeby właśnie zagwarantować każdemu, kto otrzyma pierwszą dawkę, że otrzyma także drugą. Możemy sobie wyobrazić scenariusz nie tak bardzo nieprawdopodobny, że dojdzie do jakiejś awarii, przestoju w dostawach. To może być spowodowane najróżniejszymi czynnikami losowymi. Gdybyśmy nie zabezpieczali szczepionek, nagle okazałoby się, że ktoś, kto został zaszczepiony pierwszą dawką, nie może zaszczepić się drugą, bo nie dojechała i tak naprawdę ta praca byłaby zmarnowana
- wyjaśnił.