Japoński kataklizm silnie odbił się na giełdzie. Na parkietach w Tokio i Osace zanotowano bardzo duże spadki.
W efekcie kataklizmu w Japonii na wartości straciły główne indeksy giełdowe. Indeks Nikkei 225 spadł o ponad 10, 5 proc. Topix o ponad 10. To największy jednodniowy spadek od października 2009 r. Według banku DBS z siedzibą w Singapurze, trzęsienie ziemi z tsunami mogą kosztować gospodarkę Japonii nawet 100 mld dolarów. To mniej więcej 2 proc. produktu krajowego brutto jednej z największych gospodarek świata.
Indeks Nikkei 225 spadł na zamknięciu sesji o 10,55 proc. do 8.605,15 pkt. W trakcie sesji indeks zniżkował nawet o 14 proc., najmocniej od października 1987 r. Topix zniżkował we wtorek o 9,5 proc. do 766,73 pkt.
"Spadki na giełdach są jak tsunami" - mówi Yutaka Yoshii, strateg Mito Securities w Tokio.
W elektrowni atomowej Fukushima doszło we wtorek do wybuchu w reaktorze numer dwa i pożaru reaktora numer cztery. Władze potwierdziły informację o wysokim, groźnym dla ludzkiego zdrowia promieniowaniu w pobliżu siłowni. Agencja Kyodo podała, że wybuch prawdopodobnie uszkodził obudowę reaktora numer dwa i w efekcie mogło dojść do radioaktywnego wycieku.
Bankowi centralnemu Japonii nie udało się opanować paniki na rynkach. W poniedziałek Bank Japonii zasilił rynek 15 bilionami jenów (183 mld dolarów) - czyli kwotą, jakiej nigdy dotąd nie
wyasygnował jednorazowo w tym celu. Ponadto bankierzy przeznaczyli 5 bilionów jenów (61 mld dolarów) na zwiększenie swojego portfela papierów wartościowych.
"Chaos na rynkach nie uspokoi się, dopóki Bank Japonii nie podejmie bardziej odważnych akcji" - mówi Susumu Kato, główny ekonomista Credit Agricole CIB i CLSA w Tokio. Jego zdaniem, dalszy spadek akcji na giełdach będzie stanowić presję na bank na dalsze poluzowanie polityki monetarnej.
Według ekonomistów, kataklizm obniży w 2011 r. wzrost gospodarczy Japonii o 1-2 pkt proc.
Źródło: