
Czy Niemcy mordowali?
Im częściej kwestia niemieckiej odpowiedzialności historycznej i moralnej za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej będzie głośno artykułowana, tym lepiej.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Im częściej kwestia niemieckiej odpowiedzialności historycznej i moralnej za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej będzie głośno artykułowana, tym lepiej.
W ostatnim trzydziestoleciu ze zdumieniem zauważam wielką żywotność politycznych atrap – fundowanych Polakom zamiast prawdziwych ugrupowań politycznych – oraz umiejętność przetrwania struktur żywcem wywiedzionych z PRL-u, które tak się przepoczwarzają, że wciąż mogą liczyć na poparcie gwarantujące stołki w parlamencie.
W komunistycznym okresie istnienia „Przekroju” ukazywała się tam propagandowo rysunkowa rubryka „August Bęc Walski”. Wydaje mi się, że bohater tej serii ożył i chwycił za pióro w „Gazecie Wyborczej”, produkując peany na temat „rodziny międzygatunkowej” i „międzygatunkowego potomstwa”.
Od czasów saskich Polska cierpi na wewnętrzną, ciężką chorobę. Państwo, co prawda, jeszcze istnieje, ale immanentnie rozdzierane jest pomiędzy interesy rozmaitych wpływowych koterii, których powodzenie jest ważniejsze niż sprawy państwowe.
Szykanowanie Polaków w czasie obchodów rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Ravensbrück jest konsekwentnym i realnym przykładem realizowania założeń niemieckiej polityki historycznej.
Niezmiennie zadziwia mnie ta nieliczna, acz hałaśliwa mniejszość, która nieustannie wrzeszczy, że reprezentuje poglądy polskiej elity, tak naprawdę reprezentując jedynie agresywny margines.
Pani Holland na pewno stworzy taki obraz traktowania nachodźców przez polskie służby, że międzynarodowy aplauz nie umilknie długo.
Wydawało się, że czerwone rody bezpowrotnie skaziły polski krajobraz. Po niedzieli 2 kwietnia ten krajobraz wygląda jednak o wiele lepiej. Polacy zrozumieli, że do obrony naszego etosu potrzebny jest masowy czyn.
W polskim Kościele mamy kilku niezłomnych wojowników, którzy nigdy nie dali się komunie złamać. Byli to przede wszystkim prymas Stefan Wyszyński i książę kardynał Adam Stefan Sapieha. Obaj budzili wściekłość polskich sowietów i stanowili cel nieskończonych operacji bezpieki, mających ich zniesławić i oderwać od wielkiego poparcia ze strony Polaków.
Jan Paweł II połączył nas we wspólnym zrywie i wiem to na pewno, że nie byłoby żadnej Solidarności, żadnej walki z komuną na skalę całego narodu, gdyby nie on właśnie! Dał nam swobodę, wolność i cel!
Wyjątkowo podły los przygotowała SB księdzu Sylwestrowi Zychowi. W jego przypadku udało się nie tylko zabić kapłana, lecz także doprowadzić do tego, że dziś młodzi ludzie wzruszają tylko ramionami na dźwięk jego nazwiska.
Bezczelność czerwonych dynastii, czytających z wypiekami na policzkach, w swoich luksusowych toaletach, wypociny niesławnej pamięci Jerzego Urbana, poważyła się na próbę otwartego obryzgania czerwonym guanem postaci Karola Wojtyły – Jana Pawła II.
Jesienne wybory mogą przynieść odpowiedź na pytanie o kierunek zmian w Polsce. Biorąc jednak pod uwagę sytuację na obszarach bezpośrednio Polskę otaczających, zwyciężyć w nich może stronnictwo, które jednocześnie zrozumie główne wektory sił na nas oddziałujących i przedstawi Polakom jasną wizję przyszłości na najbliższe kilka lat.
Zapomniany i pogrążony w wątpliwej sławie swojego twórcy-alimenciarza Komitet Obrony Demokracji znów dał o sobie znać. Tym razem jednak nie nawołuje do „rozprawy z PiS”, lecz poważnie deklaruje, że przypilnuje wyborów. Można oczywiście nie zaprzątać sobie tym głowy, jednak przebudzenie głośnej niegdyś jaczejki pokazuje, że nadchodzące wybory będą brutalne i nikt nie zamierza w nich brać jeńców.
Czym są dzisiejsze Chiny? Zwykle odpowiedź na to pytanie bardziej formułowana jest przez doraźne interesy gospodarcze niż rzetelną ocenę wydarzeń. Trzeba więc uświadomić sobie, że dziś Chińska Republika Ludowa to totalitarne państwo, które stanowi własność – zrzeszającej nieco ponad 90 milionów członków – Chińskiej Partii Komunistycznej.
Na prowincjonalnej scence dzisiejszej opozycji jawią się trzy wyraźne postaci: Donald Tusk, Rafał Trzaskowski i Szymon Hołownia. Z tej trójki tylko Tusk wygląda, jakby wypadł spod innej sztancy. Jest starszy od pozostałych i ma za sobą doświadczenia jeszcze z PRL-u. Reszta to produkty salonu III RP, którym towarzyszą jeszcze Kosiniak-Kamysz, Biedroń i Czarzasty – jako przystawki.
Jesienne wybory będą emocjonujące z kilku względów. Dla jednych staną się walką o władzę, a dla innych dramatyczną próbą utrzymania się na powierzchni.
Kim byli ubecy – cywilni i wojskowi – w czasach PRL-u? To byli po prostu siepacze komunistycznej okupacji, którzy służyli siłowemu zniewalaniu Polaków.
Jeżeli ktoś uważa, że takie zjawiska na polskiej scenie politycznej jak: Palikot, Petru czy Hołownia są wyłącznie produktem czystej twórczości wymienionych osób i wynikają z zapotrzebowania wyborców na nową formułę, to jest nader łatwowierny.
Władze europejskie przeżywają dziś kryzys wizerunkowy, wyborcy z wielu krajów przestają im ufać i coraz głośniej odzywają się głosy o potrzebie ścisłego kontrolowania wydatków z funduszy przeznaczonych na funkcjonowanie europejskich instytucji.