A gdyby tak piąte pytanie referendum brzmiało: czy jesteś za tym, aby Donald Tusk nadal kontynuował polityczną aktywność? Rozstrzygnięcie dotyczące tej kwestii mogłoby znacznie uczytelnić przyszłość polskiej polityki - twierdzi w "Gazecie Polskiej" Witold Gadowski.
Tak bez nienaturalnej skromności muszę przypomnieć, że pierwsze pytania do referendum sformułowałem publicznie już kilka miesięcy temu. Były one zasadniczo ważniejsze i bardziej przesądzające o realnych kierunkach polityki niż te wymyślone przez PiS. Jednak to sprawujący władzę PiS stanowi o kształcie referendum, a nie jakiś tam pojedynczy Gadowski. Inaczej rzecz ma się z oberprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej panem Donaldem Tuskiem. On mówi głosem nie jakiegoś podrzędnego Tuska z Gdańska, tylko brzmi tembrem całej koncesjonowanej (głównie przez Berlin) opozycji. Tak więc pan Tusk postanowił nieogłoszone jeszcze formalnie referendum... unieważnić. A dlaczego? Bo taki ma polityczny kaprys. Wzywa przy tym do bojkotu „pisowskiego referendum” z natężeniem nie mniejszym niż Manfred Weber do „stawiania tamy przeciw PiS-owi”. Właściwie dla kogoś, kto unieważnił OFE, był na najlepszej drodze do unieważnienia całego polskiego przemysłu, corocznie unieważniał budżet kraju, a w końcu – idiotycznymi atakami na rządzących – unieważnia... samego siebie, unieważnienie referendum to w zasadzie pestka. Jednak przez wszystkie wypowiedzi Tuska na temat referendum przebija jedna, niewypowiedziana pretensja: PiS robi sobie tym referendum kampanię wyborczą, a ja nie mam takiej możliwości, a gdybym miał, to pewnie bym ją jeszcze bardziej intensywnie wykorzystał! Tusk aż trzęsie się ze złości, że dziś nie ma takiego narzędzia, a i media, którymi onegdaj komenderował, teraz znacznie się zmieniły. To wszystko powoduje szczękościsk i wzrastające zdenerwowanie.
Donald Tusk nagle okazuje się promotorem zabezpieczania polskich granic, i to w stopniu naturalnie większym niż PiS. Jego łaskawość rozlewa się na pracowników dochodzących do wieku emerytalnego i jakby nigdy nic deklaruje im, że jest zwolennikiem utrzymania obecnych gwarancji wiekowych. Jest nawet przeciwny przyjmowaniu kolejnych uchodźców. Ba, peroruje – z udawanym oburzeniem – o tym, że „obecna władza nie zabezpiecza dostatecznie państwowych przedsiębiorstw”, zapominając przy tym, jak postępował wobec państwowych firm w czasach, gdy był premierem rządu RP.
Można mieć spore wątpliwości co do treści sformułowanych przez obóz władzy pytań, jednak każda taka uwaga w ustach Donalda Tuska natychmiast nabiera kabaretowego kontekstu. Lider PO chyba istotnie uwierzył w to, że – jak sformułował to niegdyś Tomasz Lis – „ludzie są znacznie głupsi niż nam się wydaje”. Brak szacunku dla pamięci i inteligencji Polaków jest znakiem rozpoznawczym całej formacji politycznej dowodzonej przez Tuska.
Osobną sprawą jest kwestia, czy pytania referendalne sformułowane przez PiS odzwierciedlają najpoważniejsze problemy, przed którymi stoi obecnie nasz kraj.
Przypomnę, że proponowałem, aby referendum objąć kwestię przyszłości polskich lasów. Mogłoby to zawierać się w pytaniu: Czy polskie lasy mają pozostać państwowe?
Problemem o jeszcze większej doniosłości jest pytanie o potencjalne odszkodowania za mienie bezspadkowe, które ciągle usiłują wymusić na Polsce środowiska żydowskie. Pytanie powinno brzmieć: czy zgadzasz się na to, aby Polska płaciła odszkodowania Żydom za mienie bezspadkowe, którego domagają się światowe organizacje żydowskie? Także w referendum powinna rozstrzygać się kwestia: czy zgadzasz się na rozszerzoną pomoc dla Ukrainy, która skutkuje koniecznością finansowania tych wydatków przez polskich obywateli?
Wydaje mi się, że referendalne rozstrzygnięcie wymienionych przeze mnie kwestii także spowodowałoby furię Tuska i jego otoczenia, co akurat jest jak najlepszym wskaźnikiem wagi zagadnień, a może ułatwić prowadzenie polityki zagranicznej każdej ekipie rządowej, która uformowałaby się po najbliższych wyborach parlamentarnych.
Pytania, które zostały teraz oficjalnie przedstawione, należą, moim zdaniem, do kategorii kwestii o bardzo jednoznacznych przewidywaniach co do odpowiedzi. Po prostu trudno wyobrazić sobie, aby większość Polaków odpowiedziała na nie przecząco. Już przed referendum mogę wieszczyć, że znacząca większość naszych rodaków nie będzie chciała podniesienia wieku emerytalnego, będzie za utrzymaniem muru na granicy z Białorusią, wypowie się przeciw napływowi do naszego kraju emigrantów oraz stanowczo zaprotestuje przeciwko wyprzedaży państwowych przedsiębiorstw. Moim zdaniem jednak referendum, w takim kształcie, nie przesądzi o najważniejszych kwestiach.
Sprzeciw Tuska nie służy oczywiście rozstrzygnięciu tych kwestii, a jest jedynie powielaniem niemieckich tez, które na tydzień przed stanowiskiem lidera PO zostały uwypuklone w niemieckiej prasie.