Nikt nie chce być „obciążeniem dla wizerunku”, bo takich zawalidróg natychmiast się pozbywamy, rzecz jasna
pro publico bono, dla szczęścia ludzkości, ba… kosmosu.
Oczywiście kto będzie owym obciążeniem, wskazuje targowica, pozostaje więc tylko pilnowanie się, by jej się nie narazić. Ostatnio więc dowiedzieliśmy się, że nie istnieje żaden projekt ustawy, który pozwalałby na zajmowanie stanowiska wójta, burmistrza, prezydenta po raz trzeci z rzędu.
Oczywiście z dwukadencyjności nie zrezygnowano, sprawa powróci już w 2456 r. Teraz sondaże skoczą PiS tak, że przebiją sufit. Wszak wycofywanie się z projektów reform powoduje natychmiastowy wzrost popularności. A czyż ograniczenie faktycznej dziedziczności urzędów nie denerwuje Polaków? Ciekawe, czy osoby głoszące te tezy naprawdę w nie wierzą, czy raczej chodzi o zatrzymanie procesu zmian, by nie posunąć się za daleko i by sprawy karne nie objęły osób, którymi nie powinniśmy się interesować? Są też inne dobre wiadomości. W kwietniu rząd, wbrew Senatowi RP, sprzeciwił się projektowi, by weteranom opozycji antykomunistycznej i/lub osobom represjonowanym, które pobierają emerytury lub renty niższe od średniej ZUS, wyrównać świadczenia do poziomu średniej ZUS, czyli takiej, jaką mają w październiku otrzymywać bandyci z UB/SB, o ile ubeckie sondaże nie spadną. I słusznie.
Weterani stanowią największe „obciążenie dla wizerunku”. Bez przerwy o coś mają pretensję, czegoś chcą, domagają się publikacji nic nieznaczącego aneksu. Chcieliby przyjechać do Warszawy, by naruszać spokój. Na szczęście nie mają kasy na bilety. Powinni być szczęśliwi, że swoje zrobili, a teraz niech znikają i nie przeszkadzają ludziom rozsądnym.
Źródło: Gazeta Polska
#dobra zmiana
Jerzy Targalski