Rankiem 24 kwietnia „Orlik” wydał rozkaz dowódcy 1 plutonu, by wysłał na krzyżówkę szos w Żyrzynie 2 patrole 3-osobowe w celu zatrzymania i przyprowadzenia do kwatery oddziału dwóch samochodów z zapasami paliwa, najlepiej firmy Studebacker. Rozkaz został wykonany i w niedługim czasie 2 samochody z rozbrojoną obsługą tj. 2 kierowców i 2 oficerów sowieckich w randze majora i porucznika zostały doprowadzone do oddziału. Cel sprowadzenia samochodów wyjaśnił się dopiero około godz. 14-tej. Na zbiórce oddziału „Orlik” poinformował, że będzie wykonana bardzo poważna akcja i wezmą w niej udział wyłącznie ochotnicy. Na rozkaz „ochotnicy wystąp” wystąpili prawie wszyscy będący na zbiórce. Wtedy „Świt” [por. Zygmunt Kęska] wybrał 36 ludzi i odbył z nimi odprawę. Poinformował, że celem akcji jest zaatakowanie i opanowanie PUBP w Puławach oraz uwolnienie z jego aresztu więźniów. Nie krył również tego, że akcja będzie trudna, gdyż na terenie Puław znajduje się bardzo dużo wojska sowieckiego (w granicach 6 tysięcy). Wybranych ochotników podzielił na 2 grupy: w 1 grupie 16-tu ludzi, w 2 grupie 20-tu. W 1 grupie 10 ubrało się w mundury wojskowe, a 6 w podniszczone ubrania cywilne. Tych 6 miało występować w roli aresztantów ujętych i transportowanych przez żołnierzy do UB w Puławach. Byli to żołnierze z oddziału „Zagończyka” (mjr. Franciszka Jaskulskiego). Grupa ta została ulokowana w pierwszym samochodzie. Pojechał z nią w szoferce przebrany w mundur sowieckiego porucznika „Orlik”. W drugim wozie pojechała cała druga grupa ze „Świtem” i najbieglej mówiącym po rosyjsku kpr. pchor. Stanisławem Szymańskim „Igołką” przebranym w mundur sowieckiego majora. Cała załoga w dwóch samochodach stanowiła umownie grupę operacyjną przeznaczoną do zwalczania partyzantów. Około godz. 15-tej samochody podjechały pod budynek UB. Otwarto klapę i popędzając udających aresztantów sprowadzono ich z samochodu. „Igołka” przebrany za majora zgłosił stojącemu wartownikowi przywiezienie bandytów i wprowadził całą szesnastkę do budynku rozbrajając w tym momencie wartownika. Wszedł również „Orlik”. Pozostali z drugiego samochodu otoczyli budynek, a kilku weszło również do środka. W tym samym czasie stojący na tyłach budynku jeden z kolegów zauważył ubeka, który wyprowadzał na zewnątrz do ubikacji 6 kobiet. Zaatakował go uderzając lufą stena w brzuch, a kobietom kazał uciekać w kierunku lasu. W tym samym czasie na parterze budynku, gdy „Igołka” rozmawiał z komendantem UB, stojący na uboczu oficer NKWD zorientował się, że to podstęp i sięgnął do kabury po pistolet. Szybszy był jednak „Orlik”, który strzałem z colta zabił go. Wtedy nastąpiła wymiana ognia. Szybko opanowano parter i część piętra. Znajdujący się tam ubowcy zabarykadowali się w jednym z pokojów i otworzyli ogień na podwórko. Żołnierze udający konwojowanych bandytów wtargnęli do piwnic budynku i po rozbiciu drzwi uwolnili więźniów. Podczas akcji zginął Marian Sośniak „Żaba”, a Feliks Tymoszuk „Longinus” został śmiertelnie ranny. Widząc to „Orlik” wydał rozkaz zabrania ich do samochodu i wycofania się. Ubezpieczający akcję „Świt” rzucił przez okno granat do pomieszczenia z którego strzelali ubecy i w ten sposób przerwał ostrzał podwórka. Wycofanie musiało być szybkie, ponieważ sowieccy oficerowie ustawili na dachu sąsiedniego budynku ckm i rozpoczęli ostrzeliwanie tylnej ściany siedziby UB. Poprzedzony uwolnionymi więźniami oddział szybko wycofał się w kierunku lasu, biorąc po drodze do niewoli 6 sowieckich oficerów, których jednak potem puszczono wolno. Pościg, który zaraz poszedł za oddziałem „Orlika” został na skraju lasu zatrzymany ogniem naszych rkm-ów. Grupa pościgowa do lasu już nie weszła. Zmasowany ogień z broni maszynowej i sowieckich działek plot. na las omijał wycofujący się oddział. Po dojściu do kwater w Sachalinie, spożyciu posiłku i krótkim odpoczynku zdobytymi samochodami oddział został przerzucony w kierunku Ryk.