Otwarta z końcem marca w CSW Zamek Ujazdowski wystawa „Późna polskość. Formy narodowej tożsamości po 1989 roku” to obiecująco brzmiąca podróż w poszukiwaniu esencji wolnej Polski. Niestety, wbrew zachęcającemu tytułowi, podróż ta rozczarowuje – głównie dlatego, że nie ukazuje całego spektrum polskości, zawężając narodową tożsamość Polaków do jarmarcznego katolicyzmu, homofobii i mentalnego zadęcia. Ale czego można było się spodziewać po wystawie promowanej przez spółki spod znaku Agory?
Zwiedzających ekspozycję autorstwa Ewy Gorządek i Stacha Szabłowskiego wita neonowy napis głoszący „Nigdy nie będziesz Polakiem”, w którym wykorzystano symbol Polski walczącej i znak krzyża celtyckiego. Jak czytamy w opisie eksponatu - „praca jest reakcją artysty na transparent kibiców Jagiellonii Białystok z napisem <<Roger, nigdy nie będziesz Polakiem>>, wywieszony na stadionie podczas meczu z warszawską Legią. Adresatem tego obraźliwego hasła był piłkarz Legii, Roger Guerreiro, posiadający polskie obywatelstwo”.
Ów czerwony neon jest niczym lampka ostrzegawcza, która sugeruje kierunek narracji kolejnych etapów ekspozycji. Chwilę później oczom widza ukazuje się wykonany z gumy „Orzeł czarny” wprost igrający z polskim godłem, a jedną ze ścian wystawy wypełnia biało-czerwona grafika o przewrotnym tytule „To nie jest flaga”. W tym samym pomieszczeniu można usłyszeć nagranie, w którym artystka Ewa Sadowska wyśpiewuje formalistyczny opis obrazu Marka Rothki z 1957 r. pt. „White over red” na melodię... hymnu Polski.
Nigdy nie będziesz Polakiem, Hubert Czerepok, 2008. Fot. niezalezna.pl
Orzeł czarny, Grzegorz Klaman, 2015. Fot. niezalezna.pl
Bez tytułu [Nuda], Paweł Susid, 2007. Fot. niezalezna.pl
Wyżej opisane eksponaty i instalacje to niejedyne kontrowersyjne rozwiązania ukazane na wystawie.
Oprócz bezceremonialnego bezczeszczenia (bo chyba tak należy to ująć) symboli narodowych, znajdziemy tu kiczowate gadżety z Janem Pawłem II, które zapewne mają symbolizować rodzimy cukierkowy kult papieża Polaka oraz „inspirowany” katastrofą smoleńską z 10 kwietnia 2010 r. obraz Włodzimierza Pawlaka pt. „Samolot”. Wystawa obfituje w nagrania audiowizualne – znajdziemy tu zarówno dokument Artura Żmijewskiego „Katastrofa”, fragmenty spektakli na podstawie dzieł Mickiewicza, Słowackiego i Gombrowicza, czy wreszcie ważne dla polskiej kultury i historii filmy, jak na przykład „Śmierć i dziewczyna” Romana Polańskiego, czy „Norymberga” Wojciecha Tomczyka.
Samolot, Włodzimierz Pawlak, 2011. Fot. niezalezna.pl
Santo Subito, Peter Fuus, 2007/2017. Fot. niezalezna.pl
Na mecie wystawy na zwiedzających czeka oddzielna sala poświęcona tęczy – budzącej liczne kontrowersje instalacji Julity Wójcik, a raczej szczątkom eksponatu, który w latach 2012-2015 „zdobił” warszawski Plac Zbawiciela.
Fragment instalacji Wspólne archiwum tęczy Przestrzeń do dyskusji, 2017, Julita Wójcik. Fot. niezalezna.pl
Całość to przepełniona symbolami podróż zarówno do formujących się początków wolnej Polski, jak i duży ukłon w kierunku współczesności. Niestety, jest to obraz niekompletny, z wyraźnym skrętem lewicowym i nieudaną próbą wywołania kontrowersji poprzez obraźliwie przedstawienie wartości kojarzących się z tym, co nazywamy polskością - a więc patriotyzmem, wiarą czy przywiązaniem do tradycji (przy okazji dostało się nawet nieszczęsnemu Koziołkowi Matołkowi).
O ile wartością każdej sztuki, zwłaszcza współczesnej, jest przyczynek do dyskusji, o tyle „Późna polskość. Formy narodowej tożsamości po 1989 roku” nie spełnia swojego zadania. Owszem, usiłuje stawiać pytania i prowokować, ale czyni to w sposób na tyle stronniczy, że w takim układzie odechciewa się jakiejkolwiek dyskusji. Większość eksponatów to dzieła „z tezą”, które zamiast tworzyć pole do dyskusji, zawłaszczają je. Spytany o to przez Frondę LUX filozof i socjolog, a także współautor jednej z ekspozycji w ramach wystawy, dr Paweł Rojek, przyznał:
Faktycznie, na wystawie nie ma kilku ważnych artystów, którzy prezentują inną niż dominująca w tych kręgach [lewicową – przyp. red.] wizję polskości. Brakuje przede wszystkim Zbigniewa Warpechowskiego, twórcy pojęcia awangardowego konserwatyzmu. O ile mi wiadomo, obawiał się on, że jego prace mogą zostać wepchnięte w kontekst, którego by sobie nie życzył.
Jak się okazuje, obawy te były uzasadnione – konserwatywnego ujęcia polskości ekspozycja niemal zupełnie (poza nielicznymi wyjątkami, chociażby w postaci wymienionego wyżej Wojciecha Tomczyka) nie obejmuje.
Tak rażąca dysproporcja każe postawić pytanie o odpowiedzialność za kreowaną w wystawie autonarrację Polaków – z jakim obrazem (autoportretem!) naszego narodu wyjdzie z niej obcokrajowiec? Czy naprawdę polskość to samo zło, zacofanie i nienawiść?
Wystawę można oglądać do 6 sierpnia 2017 r. w CSW Zamek Ujazdowski. Partnerami ekspozycji są Centrum Myśli Jana Pawła II, Instytucja Kultury m.st. Warszawy, Narodowy Instytut Audiowizualny i TVP Kultura. Patronami medialnymi wystawy są „Gazeta Wyborcza”, wyborcza.pl Warszawa oraz „Co jest grane”.
Źródło: niezalezna.pl
#paweł rojek #późna polskość #CSW
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Jakoniuk