Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Prof. Wawrzyk o wyborze Donalda Tuska: "bardzo zły prognostyk na przyszłość"

„Wbrew pozorom to nie jest taka jednoznacznie dla nas negatywnie sytuacja.

flickr.com
flickr.com
„Wbrew pozorom to nie jest taka jednoznacznie dla nas negatywnie sytuacja. Przecież w konkluzjach znalazł się zapis, że trzeba będzie wrócić do tematu zasad zgłaszania kandydatów na unijne stanowiska i opracować reguły w tym zakresie. Może się okazać, że przez ten nasz upór mamy wkład w przepisy unijne. Teraz to jest wielka rola dla naszej dyplomacji, by tego przypilnować. To będzie nasz wkład w integrację Unii Europejskiej”- mówi w rozmowie z niezalezna.pl prof. Piotr Wawrzyk, politolog, ekspert ds. Unii Europejskiej.
 
Czy był Pan zaskoczony wczorajszym ponownym wyborem Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej?
W pewnym sensie tak, bo wydawało mi się, że nie jest możliwe wybranie polityka na tak ważne stanowisko czy jakiekolwiek inne bez poparcia własnego kraju. Do tej pory ta zasada była bardzo ściśle przestrzegana. Mało tego, kandydatami nie były osoby, które były kontestowane przez swój rząd. Z tego punktu widzenia jest to nie tylko zaskoczenie, ale też bardzo zły prognostyk na przyszłość. Teraz może to być proceder powtarzany: nawet jeśli danemu rządowi kandydat nie będzie się podobał, to inne kraje sprawią, że i tak będzie pełnił ważną funkcję.

A czy zdziwiło Pana postępowanie Węgier wobec Polski?
Trudno powiedzieć, co kierowało Viktorem Orbanem, że zajął takie, a nie inne stanowisko. Natomiast musiały to być bardzo silne naciski, pytanie tylko skąd pochodzące. Przypomnijmy, że w 2014 r., kiedy David Cameron kwestionował kandydaturę Junkcera na szefa komisji Europejskiej, to uzyskał poparcie Viktora Orbana. Nie mamy tego potencjału gospodarczego czy politycznego co Wielka Brytania, ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy sojusznikiem chyba najbliższym politycznie Orbana. Pamiętajmy, że Bruksela nie kocha Węgier. Dlatego możemy wysnuć kilka teorii. Może Orban liczył, że Bruksela przymknie oczy na to, co jej zdaniem można zarzucić Węgrom? Druga kwestia może być następująca: może coś obiecano Orbanowi.

Panie Profesorze, czy to pokazuje, że jesteśmy osamotnieni?
Na to nie da się w ten sposób spojrzeć. W Unii Europejskiej system decyzyjny polega na tym, że jeżeli chce się przeforsować jakiś swój postulat,  niezależnie czy polityczny, prawny, gospodarczy, to dla jego przeforsowania trzeba wypracować poparcie innych krajów i dopiero potem przystąpić do realizacji. Wtedy nie będzie mowy o takiej sytuacji, jaka miała miejsce wczoraj. Jest różnica między tym, jak nasze postępowanie przebiegało, a jak dzieje się to na forum Unii. Wbrew pozorom to nie jest taka jednoznacznie dla nas negatywnie sytuacja. Przecież w konkluzjach znalazł się zapis, że trzeba będzie wrócić do tematu zgłaszania kandydatów na unijne stanowiska i opracować reguły w tym zakresie. Może się okazać, że przez ten nasz upór mamy wkład w przepisy unijne. Teraz to jest wielka rola dla naszej dyplomacji, by tego przypilnować. To będzie nasz wkład w integrację Unii Europejskiej.

Ponieśliśmy klęskę? Porażkę?
To był błąd w rozegraniu sprawy. Sprawę należało sondować nieoficjalnymi kanałami. Jeżeli by się okazało poprzez sondowanie, że nie mamy szans na przeforsowanie innego kandydata, to w takiej sytuacji odstępuje się od takiego postulatu. Z tego punktu widzenia błąd został popełniony, a nie w momencie, gdy sprawa została upubliczniona. Moim zdaniem w tych działaniach zabrakło dyplomacji. Nie wiemy, czy takie sondaże były. Z doniesień prasowych wynika, że premier Beata Szydło sondowała kraje. Jeżeli wynikało, że nas poprą, to teraz należałoby się przekonać, dlaczego i które kraje nas nie poparły. A jeżeli większość krajów mówiła, że nas nie poprze, to sprawa była przesądzona.
 
Kto zawinił z polskiej strony?
Nie obarczałbym jakiegokolwiek polityka. Tylko te osoby, które przygotowały konsultacje i relacjonowały ich wynik, ponoszą największą odpowiedzialność. Pytanie, jak się spisały. W moim przekonaniu wygląda na to, że rozmowy sondażowe mówiły o pozytywnych wynikach i takie informacje docierały do pani premier. Teraz pytanie, dlaczego takie wyniki docierały. Nie politycy, a urzędnicy zawinili.

Czy wczorajsza decyzja Unii pokazuje, że grozi jej rozpad?
Unia musi się zmienić. Musi bardziej otworzyć się na obywateli, a nie działać na zasadzie: wybieramy dla świętego spokoju tego, a nie innego polityka. Muszą także zacząć się liczyć głosy wszystkich państw. Jeśli to się nie zmieni, będziemy skazani na kolejne "exity".


 

 



Źródło: niezalezna.pl

#przewodniczący Rady Europejskiej #prof. Piotr Wawrzyk #Donald Tusk

Ewelina Steczkowska