Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, powiedział w wywiadzie dla postkomunistycznej „Polityki”, że „miło mu się słucha opowieści o powrocie na białym koniu, ale to iluzja”. Chodzi o ewentualny powrót do polskiej polityki po zakończeniu kadencji w Brukseli.
Istotnie, konia z rzędem temu, kto widziałby Tuska wracającego do Polski w glorii i chwale. Ale nie jest tak przecież, że nikt w Polsce na niego nie czeka. Czeka garstka osieroconych dziennikarzy z mainstreamu, którzy do dziś wspominają znakomite relacje z ekspremierem. Czekają zrekrutowani z zawiedzionych wyborców Platformy Obywatelskiej członkowie KODu, z Mateuszem Kijowskim na czele. Ale nadzieje mogą się okazać płonne. Prędzej niż drogę do Warszawy Tusk może wybrać intratną posadę. Że to możliwe, dał przykład były szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, który dostał właśnie pracę w osławionym banku Goldman Sachs. Dlaczego? Bo oprócz osieroconych zwolenników czeka na Tuska także powoływana właśnie komisja śledcza ws. afery Amber Gold i kilka wątków w tzw. aferze taśmowej.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Komisja Europejska #Rada Europejska #Donald Tusk
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wojciech Mucha