10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Mistrz Polski na deskach w Superpucharze

Jeśli to miała być próba generalna przed walką o Ligę Mistrzów, to w Legii mają się czego bać. „Wojskowi” ulegli Lechowi w meczu o Superpuchar aż 1:4.

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Jeśli to miała być próba generalna przed walką o Ligę Mistrzów, to w Legii mają się czego bać. „Wojskowi” ulegli Lechowi w meczu o Superpuchar aż 1:4.

Besnik Hasi, obejmując przed sezonem Legię, zdradził swój plan na drużynę. - Będziemy grać technicznie i kreatywnie, dominując rywali - mówił. Podczas oficjalnego debiutu w roli szkoleniowca „Wojskowych” nie miał jednak wielkiego pola do manewru - na mecz o Superpuchar musiał wystawić rezerwy, bo z urlopów po Euro 2016 nie wrócili najlepsi piłkarze warszawskiej drużyny - Nemanja Nikolić, Ondrej Duda, Michał Pazdan i Tomasz Jodłowiec. Największą posuchę Hasi zastał w ataku, gdzie w czwartek biegał osamotniony Aleksandar Prijović. Biegał, chociaż powinien wyleczyć do końca kontuzję ręki. Ale wyjścia nie było, bo na ławce próżno było szukać jakiegokolwiek snajpera, po tym jak urazy wykluczyły z gry Kaspra Hamalainena i Jarosława Niezgodę. Lech również przyjechał do stolicy osłabiony brakiem kadrowiczów i kontuzjowanego Darko Jevticia.

W środku pola Hasi rzeczywiście postawił na ofensywę - grę kreować mieli Guilherme i Michał Masłowski, obrońców wspierał tylko młody Rafał Makowski. Na skrzydłach całkiem przyzwoicie spisywali się Michaił Aleksandrow i Michał Kucharczyk, choć ten drugi już w 15. minucie powinien strzelić gola. Podanie Prijovicia otworzyło „Kuchemu” drogę do bramki, ale będąc sam na sam z Jasminem Buriciem nie potrafił pokonać bramkarza nawet na raty. Lechowi pomógł tymczasem Arkadiusz Malarz, który przepuścił daleki strzał Macieja Makuszewskiego z rzutu wolnego i w 22. min goście wyszli na prowadzenie. Legia wyrównała za sprawą dobrze dysponowanego Guilherme – legioniści wymienili kilka dokładnych podań na prawej stronie, świetną wrzutką popisał się Aleksandrow, a Guilherme znakomicie odnalazł się w polu karnym, głową pakując piłkę do siatki.

W drugiej połowie grał jednak już tylko Lech. W 64. min, tuż po wejściu na boisko, świetnym dograniem w pole karne popisał się Radosław Majewski - Malarz jeszcze odbił piłkę po strzale Marcina Robaka, ale wobec dobitki Lasse Nielsena był bezradny. „Wojskowi” nieudolnie gonili wynik, jednak poznaniacy znakomicie wypunktowali ich w doliczonym czasie gry, po dwóch ciosach Dariusza Formelli.

Wysoka porażka w meczu o pierwsze w tym sezonie trofeum na pewno nie pomoże legionistom w przygotowaniach do wtorkowego meczu w Mostarze. A władze mistrza Polski muszą usłyszeć alarmowy dzwonek – czas na wzmocnienia.

Legia Warszawa - Lech Poznań 1:4
Bramki: Guilherme 36. - Makuszewski 22., Nielsen 65., Formella 90+1., 90+3.
Legia: Malarz - Broź (ż) (70. Bereszyński), Lewczuk, Rzeźniczak, Hlousek (77. Szymański) - Aleksandrow (68. Brzyski), Guilherme (ż), Makowski (ż) (89. Kosecki), Masłowski (56. Vranjes), Kucharczyk - Prijović
Lech: Burić - Kędziora, Nielsen, Wilusz, Gumny - Makuszewski (75. Jóźwiak), Trałka (ż), Tetteh, Gajos (ż) (64. Majewski), Pawłowski (68. Formella) - Nielsen (ż) (46. Robak)
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). 
Widzów: 15000

 



Źródło: niezalezna.pl

#Superpuchar #Lech #Legia

mch