Uroczystości pogrzebowe śp. Izabelli Kochanowskiej ps. „Błyskawica”, łączniczki mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”, rozpoczęły się modlitwą i Mszą świętą w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sopocie.
Wśród zgromadzonych, oprócz rodziny zmarłej, byli weterani, żołnierze Armii Krajowej, członkowie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość z woj. lubelskiego, przedstawiciel Wojewody Pomorskiego oraz Gdańskiego Oddziału IPN.
W ostatniej drodze „Błyskawicy” towarzyszyła Kompania Honorowa Komendy Portu Wojennego Gdynia.
Izabella Kochanowska urodziła się w roku 16 marca 1926 w rodzinie ziemian z Łopiennika. Kiedy wybuchła II Wojna Światowa miała zaledwie 13 lat. W ślad za ojcem, który był zaprzysiężony w AK i pełnił funkcję komendanta powiatowego Wojskowej Służby Ochrony Powstania, pragnęła walczyć za Ojczyznę. Początkowo młodziutka dziewczyna podobnie, jak Danuta Siedzikówna ps. Inka, szkoliła się na sanitariuszkę, przeszła również szkolenie obchodzenia z bronią. Kochała konie, świetnie jeździła konno, więc przydzielono ją do łączności terenowej. Poznała mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora” i 1945 r. stała się łączniczką jego oddziału.
„Jeszcze niedawno, leżąc chora w łóżku mówiła, że śni jak pędzi na koniu jako łączniczka „Zapory”. W jej pokoju było mnóstwo zdjęć , obrazów koni. Jeszcze jak miała 80 lat jeździła konno. A dzisiaj karawan z Jej trumną ciągnięty był przez konia, pewnie byłaby z tego zadowolona – mówi Anna Kołakowska, gdańska radna Prawa i Sprawiedliwości, nauczycielka. -
Wspominała jedną z ostatnich rozmów z „Zaporą”, to było w lesie dawał jej kwiaty. Przekonywał ją, że musi iść na studia. Do końca życia mjr. Hieronim Dekutowski „Zapora” był jej ogromną miłością. Został aresztowany i po ciężkich torturach skazany na śmierć, wyrok wykonano 1948 r.”
W tym samym roku UB aresztowało Kochanowską, wtedy już studentkę pierwszego roku prawa i po ciężkich przesłuchaniach, podczas których nie udało się oprawcom jej złamać, została skazana na 6 lat więzienia.
Kiedy wyszła na wolność, poszła ponownie na studia prawnicze, z myślą, żeby kiedyś w wolnej Polsce będzie mogła przeprowadzić proces rehabilitacyjny swojego ukochanego dowódcy. I tak się stało, w 1994 r. podczas rozprawy rehabilitacyjnej "Zapory" była pełnomocnikiem procesowym siostry majora.
We wspomnieniach podkreślała, że nigdy nie żałowała swoich decyzji. Czas spędzony w okupacji uważała za najpiękniejsze lata swojego życia, pomimo utraty bliskich, zdrowia.
Izabella Kochanowska umiała rozmawiać z młodzieżą. Jeździła na spotkania do szkół, żeby opowiedzieć im o prawdziwym poświęceniu dla Ojczyzny. Tomasz Kuplicki, Prezes Sopockiego Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej podczas pogrzebu podkreślał niezwykłe zaangażowanie śp. Izabeli Kochanowskiej w pracę z młodzieżą prawie do końca życia.
Źródło: niezalezna.pl
Adrianna Garnik