GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Środowisko „Gazety Polskiej” było na podsłuchu. Służby doskonale wiedziały, kogo inwigilują

Okazuje się, że w czasach rządów koalicji PO-PSL wojskowe służby specjalne podsłuchiwały nie tylko dziennikarzy i prawników związanych z „Gazetą Polską”, „Codzienną” i portalem Niezależna.pl.

Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Okazuje się, że w czasach rządów koalicji PO-PSL wojskowe służby specjalne podsłuchiwały nie tylko dziennikarzy i prawników związanych z „Gazetą Polską”, „Codzienną” i portalem Niezależna.pl. Na celowniku SKW znalazły się też osoby zasiadające w zarządach i pracujące we wchodzących w skład Strefy Wolnego Słowa spółkach Srebrna, Rejtan czy Niezależne Wydawnictwo Polskie.

Jak ujawniła kilka dni temu „Codzienna”, Służba Kontrwywiadu Wojskowego podsłuchiwała nie tylko naszych dziennikarzy, ale też prawników, którzy reprezentowali nas w sądach, a także władze współpracujących ze Strefą Wolnego Słowa spółek: m.in. Rejtan, Srebrna oraz Niezależne Wydawnictwo Polskie. Zawiadomienie dotyczące inwigilacji wpłynęło już do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

To jednak nie wszystko. Nasi dziennikarze posługują się służbowymi telefonami komórkowymi, co oznacza, że ich numer przypisany jest nie do konkretnego nazwiska, lecz do zatrudniającej ich spółki.

„Telefony podsłuchiwano więc w trybie NN, czyli występując o zgodę na sprawdzenie »nieznanych numerów«. Był to oczywiście wybieg mający na celu łatwiejszą legalizację podsłuchu, bo zdecydowana większość numerów telefonicznych dziennikarzy »GP« jest w środowisku dobrze znana – służby doskonale wiedziały więc, kogo inwigilują” – czytamy w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”.

– Największym problemem jest to, że polskie prawo nie zawiera mechanizmów gwarantujących, iż uprawnienia służb nie będą nadużywane – zarówno wobec polityków, jak i dziennikarzy czy aktywistów – bez względu na ich preferencje i działalność polityczną – mówi w rozmowie z „Codzienną” Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.

Jego zdaniem kontrola, jaką sądy sprawują nad podsłuchiwaniem i innymi formami kontroli operacyjnej, jest ułomna.

– Sądy dostają tylko część materiałów dotyczących konkretnej sprawy, uzasadniających potrzebę podsłuchu. W efekcie, co potwierdzają statystyki, sądy praktycznie zawsze na taką inwigilację się godzą – wyjaśnia.

Na szczególną uwagę zasługuje tutaj fakt naruszania tajemnicy dziennikarskiej, jaką jest ochrona źródeł informacji.

– Ochrona źródeł jest nie tylko przywilejem, ale też obowiązkiem dziennikarzy, który służy przede wszystkim debacie publicznej, wolności słowa – temu, żeby obywatele mieli dostęp do ważnych z ich punktu widzenia informacji – ocenia Wojciech Klicki. Uniemożliwienie dziennikarzowi zachowania tej tajemnicy szkodzi wolności słowa w Polsce – kwituje ekspert z Fundacji Panoptykon.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Dorota Łomicka