„Mężczyzna chciał się podpalić przed Sejmem” – taką lakoniczną informację na początku tygodnia przekazały media. Nikt jednak nie podał, kim był desperat ani dlaczego podjął się tak drastycznego kroku. Okazuje się, że w tak dramatyczny sposób 68-latek chciał zaprotestować przeciwko sądowym wyrokom w sporze, którego jest stroną - czytam w Dodatku Warszawski "Gazety Polskiej Codziennie".
Do bulwersujących wydarzeń doszło w poniedziałek (21 marca) przy ulicy Wiejskiej. Przypadkowi ludzie, przechodzący w pobliżu gmachu Sejmu, zauważyli mężczyznę, który oblał się cały jakąś cieczą (później potwierdzono, że łatwopalną). Świadkowie natychmiast powiadomili policjantów, a ich interwencja była błyskawiczna. I prawdopodobnie uratowała życie temu człowiekowi.
– Nie dopuścili, aby się podpalił – przyznaje asp. sztab. Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji. Po obezwładnieniu desperat został on przewieziony do szpitala. Gdy sprawdzono, że nic mu się nie stało, został wypisany do domu.
– Wtedy mogliśmy go przesłuchać – informuje „GPC” komisarz Rober Szumiata ze śródmiejskiej komendy policji, który przekazał nam również, że postępowanie prowadzone jest z artykułu 151 kodeksu karnego (czyli „kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie”).
Nasz reporter dowiedział się, że na własne życie próbował targnąć się 68-letni mieszkaniec małej gminy spoza Mazowsza. Do Warszawy przyjechał samochodem w towarzystwie znajomych – oni rzekomo nie mieli pojęcia o jego zamiarach.
Dlaczego chciał w tak drastyczny sposób zaprotestować? I przeciwko czemu? Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, mężczyzna skarży się od wielu lat na działanie wymiaru sprawiedliwości. Wcześniej prowadził interesy ze wspólnikiem, ale miał zostać przez niego oszukany i stracił dorobek życia. Sądy wielu instancji jednak tej wersji nie potwierdziły, wydawały orzeczenia niekorzystne dla desperata.Z bezsilności postanowił zaprotestować przed Sejmem. W tym celu Przyjechał do Warszawy. Miał przy sobie pojemnik z łatwopalną cieczą, oblał się, ale nie zdążył wyciągnąć zapałek. Został powstrzymany przez funkcjonariuszy patrolujących okolice parlamentu.
To nie pierwszy tak drastyczny protest, do którego doszło w marcu. W Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu Sylwester P. oblał się benzyną i podpalił. W ten sposób zareagował na treść wyroku w sprawie rozwodowej. W ciężkim stanie (w 50 proc. ciało zostało poparzone) trafił do szpitala.
Tekst ukazał się na łamach Dodatku Warszawskiego "Gazety Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie - Dodatek Dla Warszawy
Grzegorz Broński