Ponad sto wyroków śmierci jednego dnia, tysiące zabitych. Fatalne warunki w celach - zamiast łóżek, garść słomy, brak wody i kanalizacji. To codzienność w katowniach UB i NKWD. W Warszawie takich placówek było kilkanaście. Najwięcej na Pradze, gdzie więźniów umieszczano już w czasie, gdy na lewym brzegu Wisły trwało Powstanie Warszawskie. Miejsca takie jak piwnice gmachu przy Strzeleckiej 8, gmach PKP przy Targowej, powinny zostać zachowane jako miejsce pamięci i kultu tych, którzy tam ginęli. O praskich katowniach, specjalnie dla dodatku warszawskiego "Gazety Polskiej Codziennie" pisze Barbara Jezierska, Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Historyk i kierownik działy Opinie "Super Expressu" Tadeusz Płużański pisze z kolei o skandalicznym marszu "antyrasitowskiemu", który przejdzie ulicami Warszawy w sobotę. W rzeczywistości pomaszerują sympatycy i przedstawiciele europejskich partii komunistycznych w Europie.
W dodatku także o trwającej od lat batalii o uratowanie elitarnego gimnazjum przy ulicy Twardej, informator kulturalny oraz aktualny serwis sportowy.
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
AZ