Miały być surowe wyroki dla bandy włamywaczy, jest gigantyczna wpadka prokuratury. Podczas odczytywania zarzutów „przeoczono” najpoważniejszy z nich i akta sprawy od miesięcy krążą po sądach. Kuriozum tym większe, że prokurator nie powiadomiła o tym fakcie przełożonych, a jej szef o kompromitującej pomyłce dowiedział się od... dziennikarza „Codziennej”!
Historia miała początek w maju 2014 r. Trwała kampania do Parlamentu Europejskiego, a była modelka Izabella Łukomska-Pyżalska – kandydatka ugrupowania Janusza Palikota, ogłosiła, że włamano się do jej domu. Ukradziono sporo biżuterii, także mającą ogromną wartość sentymentalną dla niedoszłej deputowanej (wybory przegrała).
Policja szybko namierzyła podejrzanych, za kratkami wylądowało pięciu mężczyzn – czterech Polaków i jeden Litwin. W trakcie śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Poznań Wilda wyszło na jaw, że Pyżalscy nie byli jedynymi ofiarami. Przestępcy działali od miesięcy, obserwowali domy bogatych ludzi, wchodzili do środka pod nieobecność gospodarzy. Łupem padła gotówka i przedmioty o łącznej wartości niemal trzech milionów złotych!
W połowie zeszłego roku śledztwo zakończono. Włamywaczom postawiono długą listę zarzutów, wśród nich działalność w zorganizowanej grupie przestępczej. Ten właśnie spowodował, że akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Pierwsza rozprawa odbyła się 3 listopada.
W jej trakcie doszło do kuriozalnych wydarzeń.
–
Z protokołu wynika, że prokurator wyeliminowała zarzut o zorganizowanej grupie przestępczej – wyjaśnia „GPC” sędzia Aleksander Brzozowski.
Przez to „okręg” uznał się za niewłaściwy i przekazano sprawę do „rejonu”, ale tam nastąpiła (w grudniu) kolejna zmiana. Ponieważ pierwsze przestępstwo popełniono na terenie Kościana, więc akta powędrowały do tamtejszego sądu.
Reporter „Codziennej” próbował wyjaśnić, skąd taki bałagan? I tutaj ogromna niespodzianka. Szef Prokuratury Rejonowej Poznań-Wilda, wyraźnie zaskoczony, nic o nim nie wiedział.
Podwładna po prostu… nie powiadomiła przełożonych, choć od feralnej rozprawy minęły trzy miesiące!
Ale to nie koniec. Błąd można było naprawić.
–
Istniała możliwość zaskarżenia – przyznaje sędzia Brzozowski. Śledczy jednak nie skorzystali z tego prawa.
Można spodziewać się konsekwencji służbowych wobec pani prokurator, która „przeoczyła”, że oskarżeni działali w zorganizowanej bandzie.
Niestety, przez to włamywacze mogą liczyć na łagodniejsze wyroki.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Grzegorz Broński