10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Początek końca

Dzień, w którym Nowoczesna Petru przeskoczyła sondażowo zamierającą Platformę i w dodatku nastąpiło to w strefie stanów średnich, oznacza początek nowej epoki.

Dzień, w którym Nowoczesna Petru przeskoczyła sondażowo zamierającą Platformę i w dodatku nastąpiło to w strefie stanów średnich, oznacza początek nowej epoki. Kres epoki przejściowej, którą rozpoczęła ucieczka „Słońca Peru”, a zakończyły październikowe wybory. Bezprzedmiotowa staje się już dyskusja, kto przejmie ostatecznie schedę po pani Kopacz (a faktycznie po Tusku), tylko dla kogo masa upadłości posłuży jako budulec, bo wątpię, żeby wielu interesował dalszy dryf na topiącej się krze lodowej.

Znakomita część platformersów przepłynie zapewne do nowej formacji liberalnej, ale co z resztą? Co z tymi, którzy postawili na lewicę? Będą czekać na nowe wybory? A co z niedobitkami konserwatystów? Czy po wszystkich zaszłościach zakołaczą do drzwi PiS? Można powiedzieć: nie nasz kłopot.

Nie sądzę zresztą, żeby Petru, postrzegany jako człowiek banków i „układu zewnętrznego”, zdołał odbudować dawny elektorat PO. Kiedy minie „efekt świeżości”, pozostanie zapewne w środku pola, nie przekraczając 15–25 proc.

Najbliższy czas należy bezapelacyjnie do PiS. Powyborcza zwyżka w sondażach wskazuje, że Zjednoczona Prawica nie osiągnęła jeszcze kresu swoich możliwości. Polska budzi się. Wielu stojących dotąd z boku zauważa, że „dobra zmiana” jest naprawdę możliwa, że po zwycięstwie nowa władza nie zamierza osiadać na laurach, ale ruszyła z impetem realizować obietnice, te ogłaszane wcześniej, ale również te oczekiwane. Świat nie zawalił się od „moherowej wygranej” – Duda i Szydło traktowani są wśród wielkich tego świata nie tylko z atencją, ale również jako ci, z którymi należy się liczyć, których nie zyska się tylko poklepywaniem po plecach i dosypywaniem forsy. Nikt nie zatrzasnął drzwi NATO przed Macierewiczem, Steinmeier musiał schlebiać Waszczykowskiemu. Głos Polski rozbrzmiewa donioślej i suwerenniej niż wcześniej. Odbudowujemy Wyszehrad. Podjęliśmy grę z Chinami.

Co jeszcze ważniejsze, krajowy impet, mimo skowytów Czerskiej i Wiertniczej, jest przyjmowany z nadzieją – ludzie nie wyjdą masowo na ulicę w obronie sędziów Trybunału i w ogóle wymiaru sprawiedliwości, nie zaprotestują przeciwko wietrzeniu mediów.

A Kaczyński zna Macchiavellego, wie, że trzeba mocno uderzyć na początek, a potem można lekko odpuszczać, nigdy odwrotnie. Ważne, żeby ludzie zrozumieli, że uzdrowienie Polski wymaga, aby dwa układy – nazwijmy je krwionośny i nerwowy, czyli sądy i media – były drożne i zrównoważone. Bo bez tego nie ma mowy o realnej poprawie czegokolwiek.

Sądzę, że wielu moich współobywateli, jeśli nawet nie do końca rozumie sprawy w szczegółach, to czuje kierunek intuicyjnie, kibicując drużynie Polski patriotycznej.

I w tym pokładam moją największą nadzieję!

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski