Zmęczony jestem rzeczami, które oglądam w tureckiej części Kurdystanu. Może więc coś optymistycznego? Jak na tę sytuację oczywiście. Młoda Kurdyjka prowadzi mnie na miejsce, gdzie zastrzelili jej przyjaciela. Idziemy przez świat stromych, wąskich uliczek, barykad, zniszczonych ostrzałem domów.
„Zastrzelili” to złe słowo. Policja wpakowała w niego kilkadziesiąt kulek. Ciała już nie ma, jest krew na kamieniach i dziury po kulach. Ale ja nie o tym. Dochodzimy, więc Kurdyjka zaczyna płakać, a ja się modlić. Ona przyłącza się do modlitwy. Ja mam krzyż na szyi, ona jest muzułmanką. Czyli jednak da się? Czasem, na chwilę. I nie, hejterzy, to nie jest o tym, że chrześcijaństwo jest jak islam. To o czymś zupełnie innym. Takie wspomnienie z Sirnak.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dawid Wildstein