Tomasz Lis nie przegapi nigdy okazji, by skrytykować chrześcijan, szczególnie polskich. Tym razem pretekstem do połajanki był apel papieża Franciszka o przyjmowanie przez parafie imigrantów. Opór przed przyjęciem przybyszów, wśród których mogą znajdować się terroryści, zestawia z wiarą. Twierdzi, że nie rozumie, jak można nie przyjmować imigrantów i jednocześnie uważać się za chrześcijan.
Pytanie, gdzie w poprzednich latach zapodziało się sumienie Tomasza Lisa? Przecież od 1989 r. rząd odwraca się od problemów osób mających polskie korzenie, a mieszkających na Wschodzie. A w związku z tym trudno przytoczyć choć jedną płomienną wypowiedź Lisa w ich obronie. Jego sumienie śpi od lat i nie reaguje na bezczynność sejmowej komisji zajmującej się losem osób z polskimi korzeniami, żyjących za wschodnią granicą. A przecież działa w niej poseł Joanna Fabisiak z PO, mama jego bliskiego biznesowego współpracownika – Tomasza Machały. Widocznie głos sumienia zależy – jak punkt widzenia – od miejsca siedzenia.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Maciej Marosz